czwartek, 1 sierpnia 2013

Stage 5 - Co oni chcą ode mnie?!




Na łóżku siedział Niall. Aż pisnęłam ze strachu. Wzdrygnął się na wydobyty przeze mnie dźwięk. Schowałam się pod kołdrę. Poczułam jak ciepłe ręce blondyna odciągają poszewkę. Otworzyłam jedno oko. Horan wpatrywał się we mnie bacznie.
- Przyniosłem Ci śniadanie. - powiedział miękko. Ujć! Poczułam coś buzującego w dole mojego brzucha. Ale jak to się nazywa?
Spuściłam głowę i o dziwo zamiast wyszeptać odpowiedziałam moim normalnym , dźwięcznym głosem :
- Dziękuję.
- Wiesz tak sobie pomyślałem... - podrapał się po głowie. - Przedstawiłabyś mi swoje konie?
Nie odpowiedziałam. To za dużo. Chłopak przysunął się do mnie. Ja natomiast odsunęłam pod same okno. Niall westchnął smutno i wyszedł. Obróciłam głowę. Na tacce przyniesionej przez chłopaka znajdował się talerz z omletem i szklanka soku porzeczkowego. Zjadłam posiłek, po czym udałam się do łazienki. Zjechałam plecami po ścianie.
- Dlaczego? - wyszeptałam powstrzymując łzy. - Co oni chcą ode mnie?!
Weź się w garść. - podpowiedziało sumienie. - Przestań być taką bojaźliwą idiotką i otwórz serce.
Złapałam się za głowę. Ja muszę być chora. Rozmawiam sama z sobą.
Umyłam zęby , rozczesałam włosy, po czym przebrałam się z piżamy. Dopiero zauważyłam że pada deszcz.
Świetne. - przeklęłam w myślach. - To do koni nie pójdę.
Położyłam się w szafie na łóżku i wzięłam do ręki trzecią część Klątwy Tygrysa. Zaczęłam czytać na  stronie 234 :
" Kilka godzin później Kishan potrząsnął mną lekko. Zamrugałam i otworzyłam zaspane oczy. Natrafiłam wzrokiem na jego długą nogę w dżinsach. Najwidoczniej przesunęłam się we śnie i ułożyłam na jego udzie jak na poduszce. Jęknęłam i roztarłam obolały kark.
- Co się dzieje?
Ciepłe ręce Kishana zaczęły ugniatać moje zesztywniałe mięśnie. 
- Nic. Tylko noga mi zdrętwiała.
Roześmiałam się , a po chwili skrzywiłam , gdy Kishan natrafił na szczególnie wrażliwe miejsce. 
- Na pocieszenie mogę ci powiedzieć, że sama sobie zrobiłam większą krzywdę.
- Pewnie masz rację.
Spojrzałam w górę i dostrzegłam milczącą postać - Rena, który stał tak daleko od nas , jak to było możliwe , i czujnym wzrokiem omiatał horyzont.
- Ren? Odpocznij teraz nasza kolej.
Ren się odwrócił . Zobaczyłam jego profil.
- Nic mi nie jest. Śpij, Kells.
Kiedy znowu się odwrócił, coś mnie zastanowiło.
- Hej. Czybyście obaj byli ludźmi już dłużej niż dwanaście godzin?
Ren skinął głową, a Kishan powiedział :
- W moim przypadku nawet czternaście. Najwyraźniej nie musimy tu zmieniać się w tygrysy. 
Wyprostowałam się.
- Głodna jestem. Która godzina?
- Dochodzi dwunasta - odezwał się Ren. - Ja też chętnie bym coś zjadł.
Kishan wstał i się przeciągnął.
- Stanął na warcie, a wy coś przekąście.
Ren się zawahał, ale w końcu ustąpił i usiadł dobre półtora metra ode mnie."
- Nann nie przeszkadzam? - spytał Li wchodząc do pokoju.  Podskoczyłam ze strachu. Książka wypadła mi z dłoni. Spojrzałam złowroga na brata.
-Chciałem Cie przeprosić... - zaczął. - To było z emocji. Ja po prostu... martwię się o ciebie. Kocham Cię z całego serca.
Ta jasne. - pomyślałam. Nie wybaczaj mu! - powiedziało sumienie. Nie jestem czarownicą. - mruknęłam w myślach. - Ogarnij się wewnętrzny głosie! Same idiotyzmy mi podpowiadasz!
-Wypad. - syknęłam wskazując na drzwi. Brunet spojrzał się na mnie zdziwiony i bez słowa wyszedł. Westchnęłam. Może powinnam przeprosić? Tak to chyba dobre rozwiązanie.Wybiegłam z sypialni.Na górę wchodził Zayn. Na moje nieszczęście nie zauważyłam Mulata. Zderzyłam się nim, po czym zaczęłam płakać i krzyczeć. Przestraszyłam się. Chłopak próbował mnie uspokoić. Na marne. Popchnęłam go i zbiegłam przerażona do salonu, gdzie reszta przyglądała się całemu zajściu. Rzuciłam się w ramiona Payne'a . Brunet otulił mnie i wziął na ręce. Ruszył do kuchni. Posadził mnie na blacie.  Nakierował moją twarz, tak abym miała patrzeć mu w oczy.
- Spokojnie... - pocałował mnie w policzek. - Spokojnie siostra. To był tylko Zayn. Nikt więcej.
Nie raczyłam odpowiedzieć. Tylko łkałam głośno. Momentalnie poczułam jak moje powieki stają się ciężkie. Co jest powodem tego że zasnęłam? Nie wiem. Śpię.

                                         

Oczami Liama



Una zasnęła. Wziąłem ją ponownie na ręce i zaniosłem do pokoju. Położyłem na łóżku i zszedłem do reszty.
- Li ja nie chciałem... - tłumaczył się Malik. Machnąłem ręką i dosiadłem się do Nialla.
- To nie była twoja wina. - powiedziałem. - Una się boi mężczyzn i tyle.
- Ja chyba nie wytrzymam... - Harry pociągnął się za loki. - To nie był dobry pomysł aby zamieszkała z nami.
- Kto jeszcze tak twierdzi? - zdziwiłem się. Zayn i Lou poparli jego wypowiedź.
- A ty Horan? - spojrzałem na blondyna.
- Nie. - pokręcił przecząco głową. - Jest spoko. Nawet spróbuję się z nią zaprzyjaźnić.
- Ok. - westchnąłem. - Nie chcecie jej to nie. Wyjeżdżam do Wolverhampton.
- Po co ? - zapytał lokaty.
- Dlatego że jak nie chcecie Nancy to także nie chcecie mnie. Zrozumcie , że ona została zgwałcona. Ma powody by się bać.
-Ale tylko przez swojego chłopaka , nie?- pomyślał Zayn.
- Nie wiem . -wzruszyłem ramionami. - Spróbuję z nią porozmawiać. To będzie dopiero wyzwanie.
- A mógłbym ja? - żarłok włączył telewizor. - Chcę ją poznać.
- Nie uda Ci się. - syknąłem zmieszany. - Ona ledwo co do mnie mówi. To nawet nie mówienie. Tylko pojedyncze słowa.
- Warte i to. - Irish wstał i skierował się na górę.



Oczami Nancy



Obudziło mnie pukanie do drzwi. Podniosłam swoje pociągająco - zmęczone zwłoki i otworzyłam wrota. Za nimi stał blondyn. Bez słowa odeszłam i usiadłam na parapecie. Chłopak przysiadł się obok mnie.
- Przestał padać deszcz. - powiedział wesoło. - Zaprowadzisz mnie do stajni?
Spuściłam głowę. Nie rób tego. - krzyknął głosik wewnątrz mnie. Oh zamknij się!. - syknęłam i ruszyłam do garderoby. Wybrałam nowe ciuchy i poszłam do łazienki. W ekspresowym tempie wskoczyłam w ubrania i związałam włosy w koka. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam o dziwo przebranego Horana. Machnęłam dłonią, tak aby zrozumiał, żeby szedł za mną.  Po 10 minutach byliśmy w budynku. Podeszłam do boksu Pearl. Rzuciłam okiem na Nialla i wskazałam na klacz :
- Pearl.
Chłopak podszedł do konia. Pogłaskał go po łbie i pocałował.
- Kocham konie. - rzekł. - Są takie spokojne. Możemy się na niej przejechać?
Otworzyłam buzię zszokowana. Nie zapędzasz się koleś? Dobra... zrobimy tak. On wsiądzie ja będę trzymać za lejce. Wyprowadziłam zwierzę z boksu. Poklepałam grzbiet konia.
- Bez siodła? - zapytał. Przytaknęłam głową. Irlandczyk spróbował wsiąść na moją przyjaciółkę. Na marne. Zachichotałam. O cholera! Co ja zrobiłam?!
- Ślicznie się śmiejesz. - uśmiechnął się szeroko. Postawiłam stogę siana przy nogach konia. Niall bez trudu usiadł na grzbiecie Pearl. Założyłam jej lejce i wyprowadziłam na padok.
- Spróbuj sam. - szepnęłam i odsunęłam się pod budynek. Szło mu całkiem nieźle. Nudzi mi się... Ught. Idę po Evil'a . Wsiadłam na ogiera i pognałam do blondyna. Uśmiechnął się na mój widok. O ja... odpierdala mi na jego widok. Przesłałam Horanowi całusa w powietrzu. Przeczytaliście wcześniejsze zdanie? Tak? To dobrze.



______________________________________
Hhahahahaha o ja... nie mogę XD  Polecam książkę "Klątwa Tygrysa" . Jest świetna. Liczę na komentarze :3
RiDa





1 komentarz:

jk pisze...

Nikt nie skomentował? Ahhh... Wstyd... Rozdział zajebidty!!!!!