wtorek, 30 lipca 2013

Stage 4 - Bezowocny strach.

                                         



Oczami Nancy



Stanęłam za Liamem. Otworzył drzwi mieszkania i wziął mnie pod rękę.Wyrwałam się i przylgnęłam do ściany. Idiotko nie ma się czego bać. - pomyślałam. Nie! Facet to facet! - krzyknęło sumienie. OGAR. - warknęłam w myślach. Podążyłam za chłopakiem (dosłownie chowałam się za jego plecami) do salonu.
- Chłopcy to jest moja siostra Nancy. - odsunął mnie przed siebie. Zaczęłam się trząść. Jak ja mam wytrzymać z piątką facetów w jednym domu?! Przecież ja się ich panicznie boję. Ups... pomyłka. Czterech facetów. Liam to idiota.
- Una. - Li zauważył przerażenie w moich oczach. - Nic Ci nie zrobią.
- Una? - zapytał jakiś tam mulat.
- To jej ksywka. - brunet machnął ręką. - Nann to Niall, Zayn, Harry, a Louis to ten co ze mną przyjechał.
Lekko przytaknęłam głową. Niczym mysz przesunęłam się za Payne'a .
- Chodź pokaże Ci twoją sypialnię. - pociągnął mnie za rękę. Przytuliłam się do niego tak mocno, jak to było możliwe.
- Una spokojnie. - lekko mną potrząsnął. Przymknęłam oczy. Chłopak zaprowadził mnie do pomieszczenia.
- To twój nowy pokój. - odparł po czym dodał. - Rozpakuj się. Niedługo Kolacja.
Wyszedł zostawiając mnie samą.
-Wow. - wydusiłam. Pokój był cudowny. Dwa a'la łózka , WŁASNA garderoba, biurko i półka na książki. Normalnie raj dla nastolatki. Jedna ściana była pudrowa, dwie kremowe i jedna w moim ulubionym kolorze - miętowym. Przecudownie tutaj. Z parapetu mam idealny widok na Londyn.  Już wiem co będę robić. Usiadłam przy biurku. Wyciągnęłam notesik i zapisałam :

Nie ma nic smutniejszego i bardziej zniechęcającego niż szczęście,
   co przyszło za późno.


-Kolacja! - wrzasnął jeden z nich z dołu. Schowałam zeszyt i trzęsąc się ze strachu zeszłam do jadalni. Wszyscy siedzieli już przy stole. Usiadłam między bratem, a blondynem. Jak tam mu było... a tak! Niall.
Na kolację były kanapki z... nutellą. A może mają jakieś zdrowsze produkty? Wstałam od stołu kierując się do kuchni. Wzięłam trzy kromki chleba, kładąc na nie masło, szynkę, ser i szczypiorek. Wzięłam kanapki i weszłam do jadalni. Okrążyłam chłopców wielkim kołem i wtedy dopiero usiadłam na swoim miejscu.
- Nancy nie lubisz nutelli? - zdziwił się Li. Nie odpowiedziałam.
-Nancy... - zaczął się niecierpliwić. Nie to ,że nie lubię tylko na razie nie mam na nią ochoty. Spojrzałam na brata i... nic. Dokończyłam  posiłek i popiłam wodą.
-Dziękuję. - szepnęłam tak cicho , że nikt  mnie nie usłyszał. Zaniosłam talerz do kuchni  i ruszyłam swoje seksowne 4 litery do pokoju. Przebrałam się w coś wygodniejszego na jazdę konną. Na dole siedzieli chłopcy.
- Una gdzie ty się wybierasz? - Liam pojawił się obok mnie.
- Stajnia. - warknęłam obchodząc brata. Wyszłam do ogrodu kierując się ścieżką do budynku. Postanowiła  się dzisiaj zająć Evil'em. 
- Cześć kochaniutki. - powiedziałam całując pysk ogiera. Wtuliłam głowę w ciało konia. - Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Przeprowadzka i takie tam. Nawet nie wiesz jak się cieszę ,że mogłam was zabrać. 
Wzięłam kopystkę jak i szczotkę i wyczyściłam swojego przyjaciela. Pearl i Dowcipniś spali więc nie będę ich budzić. Napełniłam poidło wodą, a miskę zbożem. Dałam mu na zagryzkę marchewkę i buraczka.
Usiadłam na stogu siana i rozpoczęłam swój monolog:
- Co tam u ciebie? Wiesz nie jestem zbytnio zachwycona tym, że musiałam się tutaj przeprowadzić.  Jakoś sobie poradzę. Wiesz jaki mam piękny pokój? Oni się na serio postarali. Jest tak jak sobie wymarzyłam. Łóżko na parapecie. Łóżko a'la szafa jest przecudowne. Nie mogę się doczekać aby je wypróbować. A może my wypróbujemy las? 
Zeszłam z siana i wzięłam lejce. Założyłam je ogierowi , po czym wyprowadziłam go na zewnątrz. Raz, dwa usiadłam na jego grzbiecie i pogalopowałam na łąkę. To co czułam podczas jazdy jest nie do opisania. Ten wiatr we włosach, ciche rżnięcia Evil'a . Z zachwytu wyrwał mnie pewien pomysł. Złapałam się grzywy przyjaciela i zjechałam po jego boku.  Powtórzyłam ta czynność jeszcze kilka razy. O! Wiem już co napiszę w notesie. Po 2 godzinach jazdy wróciłam do stajni. Nawet łatwo ją odnalazłam. Zostawiłam Evil'a i ruszyłam do domu. Gdy weszłam do mieszkania przywitała mnie głucha cisza. No tak jakby. Chwilę po tym jak zdjęłam buty przede mną wyrósł jak z ziemi Liam. Wyglądał na złego. 
- Ile czasu można spędzać w stajni!? - wrzasnął wkurwiony. - Czyż ty do reszty zgłupiała?! Może ty jesteś chora psychicznie! Cuchniesz koniem. Idź się umyć.
Zabolało mnie to. Niczym kopyto w klatkę piersiową. Kątem oka zauważyłam chłopców siedzących w salonie. Widzieli wszystko. Nawet nie zauważyłam jak po moich policzkach spływały łzy. Moim ciałem wstrząsnął potężny szloch. Dosłownie zaczęłam ryczeć jak bóbr. Liam dopiero zauważył przebieg sytuacji.
- Una słuchaj...
Ale ja tego nie zrobiłam. Pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam w kącie   , dalej płacząc. Wyciągnęłam zeszyt i nawet nie spostrzegłam , a zapełniłam całą kartkę cytatami :

Największa nadzieja wyrasta z bezsilności.

Jest we mnie teraz coś, co w każdej chwili może wybuchnąć łzami.

Bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia.

Emocje są jak dzikie konie.

Błędy to droga do prawdy.



- Una... - usłyszałam pukanie do drzwi. - To ja Niall.
Wolno podeszłam do drzwi. Położyłam ucho do drewna. Słyszałam za nimi szepty typu: "Dawaj jeszcze raz." , "Pewnie śpi." , "Płacze przez ciebie Liam!" . Nie zwracając uwagi na  te przybłędy ruszyłam do łazienki. Rozebrałam się ze "śmierdzących koniem" ciuchów. Weszłam pod prysznic. Umyłam ciało swoim ulubionym żelem o zapachu truskawki. Spłukałam pianę i wyszłam z kabiny. Owinięta ręcznikiem weszłam do pokoju, otwierając drzwi i zeszłam do kuchni. Niall i Zayn siedzieli w salonie. Nie zwracając uwagi na nic ani na nikogo poszłam do kuchni.  O CHOLERA! W pomieszczeniu siedział Harry z Louisem. Nie zdążyłam się wycofać gdyż mnie zauważyli. Ok. Spokojnie Una. - mówiłam w myślach. - Nic się nie dzieje. Nic mi nie zrobią.Chora jesteś?! - krzyknęło sumienie. - Bój się ich! To niewyżyci seksualnie faceci!
Wyciągnęłam szklankę i nalałam sobie do niej soku porzeczkowego. Wypiłam trunek duszkiem i pognałam do swojego królestwa.



Następnego dnia - 10.00



Czy można być obudzonym , a także śnić w tym samym czasie?! Sama nie wiem. Wiem tylko jedno. Leżę w łóżku i słyszę rozmowę dwóch pacanów :
- Niall to nie jest łatwe.
- Ale Li ona jest także człowiekiem. Doprowadziłeś wczoraj własną siostrę do płaczu.
- Zdaję sobie z tego sprawę.
- To może ja spróbuję?
- Horan ona się was boi.
- Wiem Louis opowiadał wszystko.
- Więc po kit zadajesz takie pojebane pytanie?
-Sam nie wiem...
Udawałam że się budzę. Jeden z nich wybiegł z pokoju, drugi natomiast został. Otworzyłam powoli oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Na łóżku siedział...




____________________________________
Zgaduj zgadula kto to może być :P Liczę na komentarze i... tyle :D
RiDa





Brak komentarzy: