niedziela, 23 września 2018

Stage 31 - Nie damy jej odejść tak łatwo.




Oczami Liama



- Nie! - wrzasnąłem widząc jak Nann upada na podłogę. Nate w jednej chwili odwrócił się i zaczął uciekać z hotelu. Biec za nim czy podbiec do Uny? Nie wiedziałem w którą stronę biec i to roztrzaskało mnie na kawałki. Łzy zaczęły lecieć po moich policzkach. Pobiegłem za Natem. Czułem niewyobrażalny ból w sercu goniąc go. Pościg nie trwał długo. Przed budynkiem czekały dwa radiowozy z Zaynem i Louisem. Złapali Nate'a po czym naprędce skierowali się do mnie. Upadłem na kolana płacząc. Boję się tam wrócić zobaczyć jak odchodzi z niej życie. 
- Stary co jest?! - Zayn podbiegł podnosząc mnie. - Gdzie Una i Niall?!
- Nate ją postrzelił... - wyszeptałem. - Nie wiem czy nie jest już za późno...
- Pogrzało Cię?! - wrzasnął Tommo wyciągając telefon z kieszeni i dzwoniąc po karetkę. - Nie damy jej odejść tak łatwo. Jest naszą rodziną. 



Oczami Nialla



- Nancy?! Odezwij się proszę, nie mogę Cie stracić. - wykrzyczałem przytulając dziewczynę. Ułożyłem jej głowę na moim torsie, zbierając włosy z jej twarzy.
- Nie jest tak źle Horan nie przesadzaj. - odpowiedziała uśmiechając się do mnie. Z jej buzi zaczęła lecieć krew. Przycisnąłem rękę w miejscu postrzału aby zatamować krew. Poczułem jak moje oczy robią się mokre od łez. 
- Czemu to zrobiłaś? - zapytałem łkając. - To była najgłupsza rzecz jaką zrobiłaś w całym swoim życiu.
- Uwierz robiłam o wiele gorsze rz-rzeczy. - dziewczyna zaczęła kasłać krwią. Przeraziłem się. Gdzie są chłopcy? 
- Cichutko nie mów dużo Una. - pocałowałem ją w czoło. Blondynka przymknęła oczy wzdychając. - Nie zamykaj oczu Nann!
- Ale nie dam rady ich utrzymać. - wyszeptała. - Wiesz, że jesteś dla mnie ważny Niall? Zrobiłabym dla Ciebie wszystko.
- Obiecaj mi, że jak z tego wyjdziesz to wyjdziemy gdzieś razem. - zapytałem nie mogąc powstrzymać łez. - Na randkę.
- Randka? - otworzyła oczy uśmiechając się. Przytaknąłem, ścierając łzy z jej policzków. Pokiwała lekko głową zaczynając się krztusić ponownie. Jej ręka powędrowała do mojego policzka chcąc zetrzeć kolejne spływające łzy.
- Nie płacz Niall. Wszystko będzie dobrze. - powiedziała po czym jej ręka upadła na zimną podłogę.




Oczami Liama



Wbiegliśmy do środka w poszukiwaniu Horana i mojej siostry. Zobaczyliśmy ich w oddali jak Niall ją tuli, gładząc jej głowę.
- Nann!! - wrzasnąłem roztrzęsiony. - Niall gdzie ona została postrzelona?
- Mostek, dość blisko serca. - odpowiedział nie odwracając wzroku od dziewczyny. Uklęknąłem obok łapiąc ją za rękę.
- To moja wina. - wyszeptał blondyn po chwili ciszy. - To przeze mnie może umrzeć.
- Nawet tak nie mów. - parsknął Zayn. - To przez tego pojeba to wszystko.
- Karetka już czeka przed budynkiem chłopaki. - Lou poinformował nas. Niall wziął Nancy na ręce pędem kierując się przed hotel.
- Czy mogę jechać z wami? - zapytałem doktora kiedy mieli już odjeżdżać. - Jestem jej bratem.
- Wiem kim pan jest. - zaśmiał się facet. - Szybko, bo tracimy cenny czas na uratowanie jej życia.
Niczym torpeda wpakowałem się do karetki siadając obok nieprzytomnej Uny.
- Siostra trzymaj się. - złapałem jej rękę. - Niall Cie potrzebuje. 




Oczami Harrego



- Cii... spokojnie. - próbowałem uspokoić konie. Znalazłem je w jakiejś opuszczonej oborze na końcu miasta. Wiem, że nie powinienem sam się pisać na takie coś, ale chciałem dobrze. Szczęście Nancy jest u mnie na pierwszym miejscu. Traktuję ją jak siostrę. Wiem jak ciężko miała w życiu, przez co musiała przejść. Wybrałem numer do Lou. 
- Tommo za ile będziesz z tym lekarzem? - poirytowany zapytałem bez przywitania. - One wyglądają naprawdę źle, nie wiem co robić panikuję. 
- Styles Una została postrzelona jest już w drodze do szpitala. - powiedział przyjaciel na jednym wdechu. Nie mogłem przetworzyć ten informacji. Upadłem na kolana, ciągnąc się za włosy. - Jestem już z lekarzem w drodze. Zayn z Niallem pojechali do domu Zary po adres szpitala bo nie mają pojęcia gdzie się znajduje. 
- Złapaliście Nate'a? - zapytałem bez ogródek. Czułem jak się gotuje w środku już od samej tej wiadomości. Jeżeli to jego sprawka i nadal byłby na wolności nie ręczyłbym za siebie.
- Tak. - odparł Lou. - Hazza już dojechaliśmy. 
Rozłączyłem się wychodząc przed oborę. brunet razem z doktorem szli w moją stronę. Zaprowadziłem faceta do pociech Uny czekając, aż je zbada.
- Dwa z nich zostały otrute. - odpowiedział po 10 minutach udręki. - Ta klacz jest cała i zdrowa. Nie wiem jakiego rodzaju to trutka była, dlatego trzeba je przenieść do lecznicy i pobrać krew jak najszybciej. Inaczej może być za późno.




________________________________________
Hejka!
Wiem wiem krótki, ale postaram się pisać dłuższe :x
Nie ma co tu dużo mówić. Mam nadzieję, że się podoba. 
Pozdrowionka!
RiDa







czwartek, 20 września 2018

Stage 30 - Zdechnij w piekle Nate!



Ważna notatka pod rozdziałem!




Poczułam niewyobrażalny ból głowy. Otworzyłam powoli oczy, lecz nadal widziałam ciemność. Miałam związane ręce i nogi. Byłam w jakimś ciemnym, starym pokoju bez mebli. Leżałam na brudnym materacu w kącie pomieszczenia. Poczułam jak coś spływa mi po skroni. Musiałam się o coś uderzyć lub co bądź ktoś uderzył mnie. Liny mocno związane robiły ślady na mojej delikatnej skórze. Podniosłam się do pozycji siedzącej zdmuchując włosy z twarzy. Dobra Una skup się. Gdzie ja jestem? Gdzie moje konie?
- Witaj, myślałem że już tak Ci przywaliłem, że nie wstaniesz. - zaśmiał się brunet wchodząc do pokoju. Zmierzył mnie wzrokiem z góry do dołu uśmiechając się. Poczułam ciarki na całym ciele. Znałam to spojrzenie. Patrzył tak na mnie przed gwałtem. Una to ja twój wewnętrzny głos! Nie bój się mogło być gorzej! Może przynajmniej przeżyjesz tym razem! To ma być pocieszenie? Wynoś się z mojej głowy mam cię już po dziurki w nosie...
- Nate wypuść mnie. - powiedziałam cicho wpatrując się w ścianę.
- Żartujesz prawda? - uklęk przy mnie jeżdżąc ręką po moim udzie. - Pamiętasz to miejsce? Dużo dla Ciebie kiedyś znaczyło Nann.
- To Hotel Rondi? - wyłupiłam oczy, zwracając głowę w stronę chłopaka. - Czemu jest w takim stanie?
- Podpaliłem go kiedy wyjechałaś do Londynu z braciszkiem. - odparł z przekąsem. - Zniszczę wszystko co było i jest dla Ciebie drogie. Włącznie z tym blondaskiem na którego zapewne lecisz.
- Nic mu nie zrobisz! - wrzasnęłam próbując się wyrwać. Ten tylko zaśmiał się widząc moje nieudolne postępy. - Po prostu wypuść konie i mnie zabierz Nate. Nie będę prosić o nic więcej...
- Hm.. - zamyślony wstał otrzepując spodnie. - Cóż jakby Ci to powiedzieć Dowcipnisiowi i Evilowi nie zostało dużo czasu.
- Co ty im zrobiłeś? - poczułam jak łzy napływają mi do oczu. 
- Otrułem. - wzruszył ramionami. - Pearl jak na razie trzyma się cała. Muszę mieć jakąś kartę przetargową oprócz Ciebie skarbie.
- Zdechnij w piekle Nate!






Oczami Nialla




Dotarliśmy z Liamem w umówione miejsce. Do domu Zary. 
- Hej. - przywitałem się z Zaynem i Louisem, którzy czekali pod bramą. Li milczał od kiedy wsiedliśmy do samolotu. 
- Witajcie chłopcy. - babcia podeszła do nas z małym uśmieszkiem. - Wejdźcie do środka porozmawiamy. 
Sprawnym krokiem wszyscy weszliśmy do salonu w którym jak myślałem zastanę Harrego.
- Gdzie Hazz? - zapytałem. - Myślałem że dołączył.
- Mówił, że musi coś załatwić. - odparł Lou. - Nie pytałem dokładnie o co chodzi.
Przytaknąłem spoglądając na Liama. W dłoniach trzymał zdjęcie Nann z Nate'em. 
- Myślimy, że ten świr mógł zabrać ją w to miejsce. - dał fotografię starszej kobiecie. - Niestety nie wiemy gdzie to się znajduje.
- Oh Hotel Rondi... - mruknęła. - Został podpalony jakieś dwa miesiące temu. Opuszczony budynek i nikt nie ma wstępu do środka. Ale warto sprawdzić chłopcy. Podam wam namiary na kartce i jedźcie tam jak najszybciej. Ale jeżeli okaże się, że rzeczywiście jest tam Nancy to wezwijcie policje. Nie ryzykujcie życiem. 





Oczami Nancy




Czułam jego brudne ręce na moim ciele. Tam gdzie nie powinno ich być. Zatkał mi buzię ścierką, więc moich wrzasków i pisków nie słyszał nikt. Od 15 minut mnie molestuje, nie mogę tego znieść. W tym momencie wolałabym, żeby wydłubał mi oczy żebym nie musiała go oglądać. 
- Wiem, że to lubisz Una... - szepnął mi do ucha biorąc do ręki scyzoryk. Przejechał po moim brzuchu zostawiając krwawą kreskę wzdłuż niego. Piekło niemiłosiernie. Pociął moje ciało wracając do dobierania się do moich majtek. Głosiku pomóż mi błagam. Nie wiem co robić. A co możesz robić? Masz związane ręce idiotko!
- Halo? Una jesteś tu? - krzyknął ktoś z dołu. Nate oderwał się ode mnie spoglądając przerażony w moje oczy. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Na twoim miejscu bym się tak nie cieszył. - chłopak wyjąć zza spodni pistolet. Moje serce zaczęło bić niemiłosiernie. Zaczęłam się wiercić, próbując uwolnić związane ręce. Mój brat, moi przyjaciele są w niebezpieczeństwie, a ja nic nie mogę z tym zrobić.
- Leż grzecznie idę sprawdzić kto po Ciebie przyszedł. - puścił do mnie oczko. - Czas komuś wsadzić kulkę pomiędzy oczy.
Łzy zaczęły same z siebie płynąć. Nie wybaczę tego sobie jak któreś z nich umrze za mnie.Gdy Nate wyszedł z pokoju z całej swojej siły którą miałam w sobie wyrwałam związaną rękę robiąc sobie przy tym krzywdę. Poharatałam sobie cały lewy nadgarstek, prawdopodobnie zwichnęłam go też, gdyż bolał jak cholera. Dopiero gdy wstałam poczułam wszystkie rysy które Nate zrobił mi nożem. Piekły niemiłosiernie. Powoli otworzyłam drzwi rozglądając się dookoła. Było cicho. Za cicho...





Oczami Nialla




- Halo? Una jesteś tu? - krzyknął Liam wchodząc ze mną do budynku. Zayn razem z Louisem zostali przed hotelem zawiadamiając już w razie co policje. Miałem przeczucie, że ona gdzieś tu jest i że to dobrze się nie skończy.
- Jest tu cicho, powiedziałbym że nawet za cicho. - szepnął do mnie Li. Zaczęliśmy się rozglądać po opuszczonym miejscu. Wszystko było totalnie zniszczone, na podłodze leżało mnóstwo spalonych desek.
- Niall, Zayn napisał, że Harry znalazł konie i według niego nie wyglądają one dobrze. - powiedział do mnie Payne. - Czyli Hazza od samego początku chciał znaleźć Une i konie na własną rękę. Nie wiem czy mam się cieszyć czy bardziej być wkurwiony niż już jestem.
- Na waszym miejscu bym się nie cieszył. - na schodach pojawił się chłopak, uśmiechając się do nas szyderczo. Brunet, dość wysoki i nawet dobrze zbudowany. Zauważyłem kątem oka jak Li podwija rękawy koszuli.
- Nate ty skurwielu! - wrzasnął mój przyjaciel. - Gdzie jest Nann?!
- Leży pokrojona w pokoju na górze. - zaśmiał się wyjmując zza pleców pistolet i celując go we mnie. - Obiecałem jej, że zniszczę wszystko na czym jej zależy zaczynając od Ciebie blondasku.
Stałem wmurowany nie wiedząc co zrobić, co powiedzieć. Zszedł ze schodów stając w pewnej odległości między nami, nie spuszczając spluwy ze mnie.
- Nie musisz tego robić. - powiedziałem spokojnie, przełykając gulę w gardle.
- Nie muszę, ale to robię i zrobię. Chcę żeby cierpiała za to że mnie zostawiła. Za to, że się mnie nie słuchała.- wycharczał przez zęby.
Zamknąłem oczy czekając na wystrzał. Usłyszałem kogoś jak biegnie w naszą stronę. Nate wystrzelił, ale nic nie poczułem. Otworzyłem oczy widząc Nann wtuloną we mnie ze łzami w oczach. Przez chwilę stałem wmurowany nie wiedząc co się stało. Poczułem jak uścisk dziewczyny słabnie i pada na ziemię. Nancy została postrzelona.



_______________________________________________
No ekhm... cześć co tam?
Witajcie po tak długiej przerwie(wiem to jest niewybaczalne, ale miałam problemy prywatne no i z weną też nie było tak cudownie).
Napisałam ten rozdział dla osoby, która po tak długiej przerwie napisała komentarz z zapytaniem czy jeszcze coś tutaj napiszę. Nie spieszyło mi się myślałam, że ludzie przestali czytać opowiadania wraz z odejściem Zayna i "przerwą" One Direction. Jest mi bardzo miło, że ktoś to czyta dlatego ta daa.
Mam nadzieję że się podoba i że ktoś tu jeszcze może jest.Rozdział pisany dość szybko i sprawdzany raz, więc jak są jakieś błędy to przepraszam!
Pozdrawiam wszystkich cieplutko
RiDa






sobota, 11 listopada 2017

Stage 29 - Co się kurwa stało?! A kurwa się stało i to dużo!





Dochodziła godzina siedemnasta. Powoli z Zaynem kierowałam się w umówione miejsce. Louis z milicją czekali na miejscu.Byłam przerażona. Nie sądziłam, żeby to był dobry pomysł.  Nate zawsze wychodził na takich sytuacjach dobrze. Moje myśli były wypełnione pesymizmem. A co jeżeli się uda?
- O czym myślisz? - zapytał mulat. Wzruszyłam ramionami, łapiąc go za rękę. Zdziwił się. Ścisnęłam ją.
- Myślę o tym co się stanie. - wypuściłam powietrze. - Boję się Zayn. O moje konie.
- Odzyskamy je. Za wszelką cenę Una.
- Chciałabym w to wierzyć. - założyłam włosy za ucho. Czułam jak Zayn ściska mnie za rękę. Byłam mu hmmm wdzięczna. Chciał żebym czuła się bezpieczna. Najwięcej strachu czai się w głowie. Nie wiedziałam co będzie. Nikt nie wiedział.


20 Minut Później



Stracić przyjaciela to jakby stracić część siebie. Nie wiedziałam do końca co robić stojąc w objęciach Nate'a z pistoletem przy skroni. Czułam jak mi się robi słabo, po ciele przeszły mnie dreszcze. Załkałam.
- Nate... proszę. - łzy wyleciały z moich oczu. 
- Puść ją! - Krzyknął Zayn. Widziałam w jego oczach strach. Bał się o mnie, zależało mu a im bardziej komuś zależy tym łatwiej to stracić. Nate powoli przesunął nas w kierunku auta, otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka. Policja stała jedynie z bronią i celowała w mojego ex. W ułamku sekundy nasz pojazd ruszył z zawrotną prędkością. Płacząc podniosłam się z fotela siadając. Jestem tchórzem i uciekam od tak dawna, że zapomniałam na czym polega walka.
- Tęskniłem Nann.
Każdy upadek boli, ale chyba najbardziej ten, który spowodowała bezsilność...




Oczami Zayna




Odjechała. Zabrał naszą księżniczkę. Czuję się taki bezsilny. 
- Panie Malik Panna Nancy Payne ma nadajnik w telefonie bez problemu ją namierzymy. - podszedł do mnie policjant.
Tak kurwa zajebiście. A czemu nic nie zrobiliście jak ją wrzucał do samochodu?
- Rozumiem. Niech pan wybaczy, ale muszę wykonać ważny telefon. - uśmiechnąłem się lekko, odchodząc na bok i dzwoniąc do Liama. Louis spuścił wzrok. 
Z- Liam?
Znalezione obrazy dla zapytania louis tomlinson gifL- I jak poszło?
Przełknąłem gule w gardle. 
Z- Nate ją porwał.
Usłyszałem wrzask a po chwili połączenie się urwało. 
- Zayn musimy coś zrobić, nie wiemy co Nate będzie chciał jej zrobić. - powiedział Lou. - Nie możemy czekać, aż Milicja zrobi wszystko za nas. Myślisz ze babcia Zary może nam jakoś pomoc? 
- Przekonajmy się. - odpowiedziałem. Omijając sierżanta wsiedliśmy do samochodu jadąc do domu Zary. Przed posesją przywitały nas psy razem ze staruszką.
- Gdzie Nann? - zapytała na wstępie. Nasze oczy się spotkały, nie mogliśmy nic wydusić z siebie. Coś uwierało moje usta, czułem jak sznur rozpaczy zaciska się wokół mnie.  - Chłopcy mówcie do mnie przecież ja zawału dostane!
- Hej! - krzyknęła Zara wychodząc przed dom. - Babciu co się stało czemu krzyczysz? 
- Nate ją porwał. - wykrztusił Tommo. - Nie mogliśmy nic zrobić..
- Mogliśmy. I to dużo. - wtrąciłem. - Wyrwać mu broń, próbować negocjować no kurwa mać cokolwiek!
Złapałem się za włosy. Wiem, że Una gdzieś tu jest, pewnie bliżej niż nam się wydaje. Z każdej dziury można wyjść, tylko trzeba chcieć. 




Oczami Nialla



- Kurwa! - krzyk Liama rozniósł się po salonie. Wstałem z łóżka, kierując się na dół do salonu.
- Co się stało Liaś? - zaśmiałem się.
- Co się kurwa stało?! A kurwa się stało i to dużo! - wrzasnął wściekły przewracając szklankę ze stołu. - Ten skurwysyn porwał Une!
Poczułem jak kolana mi się uginają. Padłem na podłogę zasłaniając twarz dłońmi. Moja niunia, mój cały świat, moje szczęście porwane. Żeby kogoś stracić, trzeba najpierw się do tej osoby przywiązać. Ból w sercu jest niewyobrażalny. Czujesz że śmierć to jedyne rozwiązanie. Ale..
- Niall stary wstań. - Liam podszedł do mnie podając mi dłoń. - Jeszcze nie wszystko stracone. Najpierw go znajdziemy i damy nauczkę, ze naszej Nann się nie zabiera.
Wstałem z jego pomocą, wycierając łzy z policzków. Jak najszybciej pobiegłem do pokoju zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Schodząc po schodach wpadła mi do głowy jedna myśl. Cofnąłem się do pokoju Uny i podszedłem do biurka. Masa szkiców, zdjęć i zeszytów. Był także album ze zdjęciami. O dziwo były w nim także zdjęcia z Nate'em. Na jednym z nich Una całowała go w policzek na tle jakiegoś budynku.
- Liam co to jest "Rondi" ? - zapytałem kiedy chłopak wszedł do pokoju Uny.
- To jakiś stary hotel w Michigan, jeżeli się nie mylę. Nancy kiedyś mi o nim mówiła, ale nie pamiętam dokładnie co. - odpowiedział podchodząc bliżej.
- Chyba wiem gdzie jest Nann. - szepnąłem.



_________________________________________
Nie wiedziałam jak zakończyć więc... mam nadzieje, że może być. :D W następnym rozdziale będzie się działo o wiele więcej akcji.  Trochę długo tego rozdziału nie było wybaczcie. Mam nadzieje, że się podoba!
Pozdrawiam
Rida







Podobny obraz


Znalezione obrazy dla zapytania tumblr love

wtorek, 1 marca 2016

Witajcie!




Witajcie wszyscy. Chciałam was zaprosić na mojego nowego bloga :) Prosiłabym o komentarz pod prologiem, że ktokolwiek go przeczytał :) 
Pozdrawiam wszystkich
RiDa




środa, 24 lutego 2016

Stage 28 - Co sądzisz o miłości?




Dziecięca przyszłość jest warta każdego poświęcenia.



"   Tata jest najsłodszym tatą na świecie.Tata jest naprawdę przystojny.Najmądrzejszy.Bardzo sprytny. Najmilszy.Jest moim supermanem.Tata chce żeby dobrze mi szło w szkole.Tata jest po prostu świetny ale...on kłamie.
     Kłamie , że ma pracę.Kłamie , że ma pieniądze. Kłamie , że nie jest zmęczony. Kłamie , że nie jest głodny. Kłamie , że mamy wszystko. Kłamie , że jest szczęśliwy.... Kłamie... ze względu na mnie.
Kocham Go.I będę zawsze.... "
Przeczytałam na środku klasy.Mimo wieku moich rówieśników zauważyłam w ich oczach łzy. Tak samo jak u mojej nauczycielki.Ukłoniłam się i usiadłam na swoje miejsce.Na ostatniej ławce. Samotna jak zwykle. Zerknęłam na swojego braciszka.Rozmawiał z kumplami jak gdyby nigdy nic.Jego to nie interesuje.Że ja mieszkając z ojcem mam inne zmartwienia. Łza spłynęła po moim policzku.Czemu nie możemy wrócić z ojcem do domu.
- Ej Una. - odwróciłam głowę i dostałam w twarz samolocikiem.Westchnęłam.Typowo traktowany śmieć.
- Proszę pani mogę do łazienki? - zapytałam grzecznie. Nauczycielka pokiwała głową , a ja najszybciej jak umiałam wybiegłam z klasy. Jak i ze szkoły. Nie mogłam zostać tam dłużej. Wszyscy oceniają po okładce. Nawet dzieci. Ludzie to potwory...





Teraźniejszość


- Ej dziewczynki jakiś dwóch... ej chwila moment. Przecież to moi mężowie! - wykrzyknęła Babcia Zary. Zaczęłam się rechotać. Nigdy nie sądziłam że kobieta w takim wieku zareaguje na młodociane gwiazdy.
- Czemu mu powiedziałaś Zara. - zasmuciłam się. Wyjrzałam przez okno. Szli tutaj. Moi.. przyjaciele?
- Musiałam.Trzeba było.Una! To najlepsze rozwiązanie. - uśmiechnęła się.
- Najlepszym rozwiązaniem byłoby zniknąć z tego świata.. - prychnęłam.Depresja. Kiedy droga śmierci wydaję się łatwiejsza od tej trudniejsze życia.
- Dziecko najlepszym rozwiązaniem jest życie. Nie spoglądanie na innych, tylko na siebie. Powiedzieć sobie że to ty jesteś najlepsza, najpiękniejsza. Patrzeć na świat z takiej strony. I powiedzieć sobie prosto w twarz "Nie poddam się". W twoich oczach widać depresję. To się najłatwiej da wyczytać. - Staruszka złapała mnie za dłoń. - Ludzie powinni się nauczyć, że uśmiech na twarzy nie musi oznaczać radości. W progu drzwi już widziałam twój smutek w twoich pięknych oczach Uno. Mnie nie okłamiesz.
Stałam w miejscu. Nie wiedziałam co zrobić. Po prostu stałam i czekałam na chłopców. W myślach krążył mi Niall. Tak nagle zjawił się że nie mogłam pozbierać reszty myśli w inną komorę,aby skupić się tylko na nim.
- Zara? - zamyślona zapytałam. - Co sądzisz o miłości?
- W sumie to... sama nie wiem. Nigdy nie miałam z nią do czynienia. Podobno nadchodzi szybko i ciężko jej się pozbyć. Nie ma żadnego powodu do miłości, nie mówi się nic. Są tacy którzy od tego uciekają. Coś jak ja. Boję się co jest dalej. Zakochasz się, On Ci siedzi w głowie, ale jesteś w zupełnej dupie bo nie wiesz co On czuje. Boję się odtrącenia, tego że nie zostanę zaakceptowana taka jaka jestem. - W tym momencie usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Usiadłam na kanapie, w nogach położyła mi się Maga. Wdech, wydech. Nie ma się czego bać. W sumie.. o co mi chodzi?
- Una?! - usłyszałam krzyk Zayna. Przewróciłam oczami.
- Jestem jestem. - odpowiedziałam, kiedy cała 4 weszła do salonu. - Widzicie? Jestem cała i zdrowa.
- Jutro Una spotyka się z byłym. - wtrąciła Zara. Westchnęłam i spojrzałam w zatroskaną twarz Louisa. Wiem , że będą chcieli iść ze mną. Zara pewnie też. Boję się. Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu. Każdy się czegoś boi.
- Nann słuchaj Niall strasznie to przeżywa... - zaczął Tommo. Ale ja nie chciałam go słuchać. Nie interesowało mnie w tamtym momencie nic. Chciałam odzyskać konie.





Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze strachu.. Umiera się nie dlatego, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki, śmierć zdaje się być jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na  którą stawia się własne życie.






______________________________________
Witam wszystkich. Ciekawe czy ktokolwiek czyta jeszcze mojego bloga :) Jakoś mnie wzięło na skończenie blogów. Jednak ktoś to czytał więc powinno być warto. Emmm.. Czytał. No własnie. Jest tu ktoś jeszcze? Te dwa lata minęły tak szybko że nie wiem jak do tego doszło.Chciałam przerwy i minęły dwa lata. Trzeba to nadrobić. :)
RiDa





czwartek, 8 stycznia 2015

Stage 27 - Chcę Uny u nas w domu. Bardzo za nią tęsknię.





Im bardziej ktoś próbuje mi pomóc, tym bardziej dociera do mnie jaka jestem bezradna.



- Wiesz co robisz?
- Muszę tam jechać. - wytarłam mokry policzek. -Zara zrozum.
- Nie zrozumiem. - odpowiedziała stanowczo. - Jesteś dla mnie ważna i jadę z tobą. Mam w nosie to czy jemu to się spodoba czy nie. Rozumiesz?
Westchnęłam.Może i rozum zarządza sercem. Ale to serce wie jak żyć. Bo w czasie walki z nieodwzajemnioną miłością rozum jest bezradny. Niall mnie nie kocha. Nie mam dla kogo żyć. Mogę się oddać Nate'owi. Dla koni. Dla siebie samej. Brat i tak pewnie ma mnie w dupie. Ale chuj z tym. Albo rozum, albo serce.Któreś z nich musi zwyciężyć i nie ma, co liczyć na kompromis,
- Una? - Zara dotknęła mojego ramienia. - Idź się ubierz. Nie pojedziesz przecież w piżamie.
- Jednak chcesz zostać? - uśmiechnęłam się. Ta przecząco pokiwała głową. Cholera! Lekko zła i smutna pobiegłam do pokoju. Ubrałam się w krótkie spodenki, bluzkę i conversy. Nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Dzwonił Liam, Odebrać czy nie ? Trudne pytanie dla pojebanej psychicznie. Dobra co mi szkodzi.
J - Halo?
L - Una! Gdzie jesteś? Spotkałaś się już z nim ?
J - Skąd ty...
L - Czyli tak z dupy zostawiłaś nam "wskazówki" ?
J - No nie.. ale nie sądziłam , że to przeczytacie.
L - Ty sobie jaja robisz ?Niall od twojego wyjazdu siedzi i płacze. Louis i Zayn pojechali do Ciebie.
J - NIENAWIDZĘ CIĘ! Nie potrzebuje pomocy.
L - Owszem potrzebujesz. Nancy siostro kochamy Cię. Czemu mi nie powiedziałaś o nim ? Czemu?
J - Prawie każdy człowiek , który czuje się gorszy i nielubiany szuka kogoś kogo postawi wyżej. O to chodzi Liam. Jesteś niczym. Zwykłą siostrą Liama Payna znanego na całym Świecie.
L - Podaj ulicę.
J - Nie wiesz co odpowiedzieć?! Taka prawda i musisz się z nią pogodzić.
Nagle ktoś wyrwał mi telefon. Zara?
Z - Heloy Street 3. Taki nieduży domek.
L - Kto mówi?
Z - Przyjaciółka Uny.



Oczami Zayna



- Zayn obudź się. Lądujemy. - potrząsnął mną Lou. Poprawiłem włosy, otwierając oczy. Wreszcie na miejscu.
Znalezione obrazy dla zapytania zayn gif- Wiemy gdzie jechać? - zapytałem.
- Tak. - potwierdzi  Tommo. - Dostałem smsa od Li. Heloy Street 3.
- Spoko. - pokiwałem głową. Oblizałem usta, czując ich suchość. Widziałem przed nami kilka fanów czekających na nas. Przetarłem czoło. Mam na razie dosyć tego wszystkiego. Chcę Uny u nas w domu. Bardzo za nią tęsknię. Ta cała sprawa z psychiatrykiem, końmi i Natem... rozpierdala mnie od środka. Siostra Liama wiele przeszła. Nie zasłużyła na takie życie. Na pewno nie.



Oczami Liama



Lamentujemy do życia, że nam odebrało życie, Lecz żyjemy i póki sił trzeba o nie walczyć. Lawet z samym sobą.


- Niall, przestań płakać proszę. - poklepałam kumpa po plecach. - Wszystko będzie w porządku. Znajdą Unę i wrócą z nią. Zobaczysz.
- A jeżeli nie? - szlochnął. - Co jeżeli on zrobi to pierwszy?
- Nie bądź pesymistą. - spojrzałem na niego i odebrało mi mowę. Wyglądał jak trup. Nie jadł nic przez 4 godziny, całę czerwone oczy. Łzy spływające po policzkach. To się dopiero nazywa miłość. Prawdziwa, szczera , jedyna na świecie miłość miedzy Uną , a Niallem.





Oczami Nialla




Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynami się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niewypowiedziany lęk, którego nie sposób nazwać słowami. Może jest to obawa bycia wzgardzonym, odrzuconym, obawa że pryśnie czar? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Trzeba wystawiać się na ryzyko.


________________________________________

YYYYYYYY. Ktoś mnie zapytał o to kiedy będzie nowy rozdział. Mówisz, masz :)) Nie piszę jakoś specjalnie zajebiście, ale chyba nie ma co narzekać :)  
Pozdrawiam wszystkich. Za wszelkie błędy przepraszam.
RiDa







poniedziałek, 17 lutego 2014

Stage 26 - End łi dens ol najt tu te best song ewer!




- To dom mojej babci. - ogłosiła Zara , gdy wysiadłyśmy z taksówki. - Skromny , wiejski  domek.

- Śliczny. - przyznałam. Ruszyłyśmy w kierunku wejścia. Kiedy dziewczyna zapukała do drzwi dało się usłyszeć szczeki psów. Lekko zdezorientowana spojrzałam na przyjaciółkę. Ta tylko pokazała mi język i czekała cierpliwie. Chwilę później otworzono drzwi. Za nimi stała starsza kobieta. Jak na moje oko miała 80 lat. Siwe włosy upięte były w dużego , niedbałego koka na czubku głowy.  Ubrana była w sukienkę w kwiatki i sandałki. Jej rękę ozdabiały bransoletki z muliny. 
- Witaj babciu. - brunetka ucałowała kobietę w policzek. - Chciałabym Ci przedstawić moją przyjaciółkę Nancy Payne.
- Dzień dobry. - przywitałam się grzecznie. - Miło mi panią poznać.
- Słonko mów do mnie Harriet. - uśmiechnęła się ukazując pokruszone zęby. - Miło mi wreszcie poznać pierwszą przyjaciółkę mojej kochanej wnusi. 
- Babciu bo jest taka sprawa... - zaczęła zawstydzona Zara. - Czy Nann mogłaby u nas trochę pomieszkać? Przyleciała tutaj z Londynu tak jak ja w ważnej sprawie i nie ma się gdzie zatrzymać.
- Jeszcze się pytasz? - staruszka się zaśmiała. - Wchodźcie kruszynki. Tylko Ra możesz wypuścić psy? 
- Ra? - zdziwiłam się. Weszłam do przedsionka zdejmując swoje vansy. Brunetka odczepiła smycz Sheeri , uwalniając ją. Babunia poprowadziła nas do salonu. Zatkało mnie szczerze mówiąc. Na dywanie leżały trzy psy. 
- To pani? - wskazałam na zwierzęta. Pokiwała głową , zasiadając powoli na bujanym krześle.
- Przybłędy. - podkreśliła. - Ale rasowe. Te 3 kochane psiaki to i tak mało. Miałam ich razem z 9. Sprzedawałam je za dużą sumę pieniędzy. Opłacało mi się to bo myśleli , że jestem zawodowym hodowcą. Ja tylko się nimi należycie opiekowałam.
- Przepraszam jeżeli panią to znaczy Harriet Cię obrażę , ale nie jesteś na to za stara?
- Nie. - zaśmiała się. - Mam tylko 78 lat. Korzystam z życia. Jeżdżę konno.
- Ja właśnie mam konie. - zasmuciłam się wspominając te wydarzenie. - Tylko....
- Ktoś je porwał. - dokończyła przyjaciółka przyłączając się do nas. - Jej były.
- To niedorzeczne. - westchnęła kobieta. - Zgłosiłaś to?
- Nie . - zaprzeczyłam. - Nie mogę tego zrobić. Zabije je.
- Wiesz gdzie jest? - dopytywała się.
- Musi on do mnie zadzwonić. - poprawiłam się na sofie. - Pewnie nadal ma mój numer.
- Jedyne co musisz zrobić teraz to odpocząć. - pokiwała palcem Harriet. - Przespać się lub coś innego.
- Nie dziękuję. - podziękowałam. - Ale prosiłabym kawę.
- To ja pójdę zrobić. - staruszka podniosła się powoli , kierując w stronę kuchni. Wypuściłam powietrze spoglądając na psiaki.
- Jak się wabią? - zapytałam.
- Lucky ,Maga  i Dorsse  - pokazywała poszczególne psy. - Moim ulubionym jest Dorsse.
- Ma cudne imię. - zaśmiałam się.
- Dlatego ulubiona suczka. - uśmiechnęła się. - Una , mam takie pytanie.
- Jasne. - spojrzałam na nią.
- Świta mi coś twoje nazwisko. - wyznała. - Jesteś... sławna?
- Mój brat to Liam Payne. - szepnęłam zawstydzona. - Fanka?
- Moja babcia jest fanką. - zachichotała. - Czyżby Ciebie nie poznała?
- Poznałam, poznałam , ale po co robić aferę? - do pokoju weszła Harriet a za nią merdając ogonem beagle.
- Czyli nie przeszkadza wam to? - spytałam.
- Mi nie. - zaprzeczyła przyjaciółka. - Może z rapu nawrócę się też na pop.
- End łi dens ol najt tu te best song ewer! - zaśpiewała babcia Zary. Zachichotałam , a przyjaciółka strzeliła facepalma. Pesymista szuka przeciwności w każdej okazji. Optymista widzi okazję w każdej przeciwności.



~*~
Obrazek z http://prijatamabitch.tumblr.com/


- Una! - krzyknęła Zara. - Ktoś do Ciebie dzwoni!
Jak torpeda wyskoczyłam z łóżka, biegnąc do pokoju obok. Dziewczyna stała trzymając w ręku mój telefon. Wyrwałam go odbierając.
J - Halo?
N - Witaj. Gdzie jesteś?
J - Nate?
N - Owszem. Jesteś w Michigan?
J  - U przyjaciółki.
N - Ty nie masz przyjaciół.
Warknęłam pod nosem.
J - Odczep się od niej. Słuchaj oddaj mi konie i będzie po sprawie.
N - Hahaha. Myślisz , że to zrobię? Masz do mnie wrócić.
J - Mam chłopaka.
N - Hmmm kto by ciebie zechciał? Przecież jesteś zerem.
Westchnęłam , przecierając łzę z kącika oka.
J - Kiedy?
N - Jutro o 17 na Rovelley Street. Będę czekać przy palmie.
J - Tsaaaa...
N - Do jutra i na zawsze skarbie.
Rozłączyłam się. Już nie powstrzymywałam łez. Usiadłam pod ścianą zaczynając szlochać.
- Co jest? - zapytała Zara.
- Płaczę sobie , tak bez powodu to normalne nie?


_____________________________________

Więc co tu dużo mówić :)) Liczę na komentarze i pozdrawiam!
RiDa




niedziela, 2 lutego 2014

Końskie terefere






Hejo wszystkim ;) Mam nadzieję , że nie macie mi za złe tego , iż to nie jest nowy rozdział. Muszę wszystko wam sprostować , zareklamować i takie tam XD
1)WSZYSTKIE blogi biorę w obroty od 17 Lutego. Wtedy zaczynają mi się ferie c;
2)Przepraszam , że to nie jest nowy rozdział ;c
3)Zapraszam na mojego aska! http://ask.fm/Sheerima


No i to chyba na tyle :) Pozdrawiam wszystkich i przepraszam po raz setny.
RiDa




wtorek, 21 stycznia 2014

Stage 25 - Szkoda tylko , że ja nie potrafię nawet się przełamać...





- Mój były porwał moje konie. - skrzywiłam się ,a Zara wytrzeszczyła oczy. - Groził , że je zabije. Muszę tam polecieć.
- To niebezpiecznie. - zauważyła. - Chce pieniędzy?
- On chce mnie. - szepnęłam. - Co ja mam zrobić?
- Zostań moją przyjaciółką. - poprosiła. - Wiem. Głupio tak prosić. Przyjaźni nie da się kupić.
- Ale da się ją stworzyć. - złapałam ją za rękę. - Przyjaciółki?
- Przyjaciółki. - złapałyśmy się malutkimi paluszkami , przytulając.
- Pasażerowie lotu numer 359 do Michigan proszeni ustawić się przed wejściem do samolotu. Powtarzam pasażerowie lotu numer 359 proszeni  ustawić się przed wejściem do samolotu. - rozbrzmiał głos w głośnikach. Zerknęłyśmy na siebie , pędząc do wejścia. Byłyśmy pierwsze.
- Proszę bilety. - powiedział mężczyzna za ladą. Podałyśmy mu nasze wejściówki. Zapieczętował je , oddając. Weszłyśmy do tunelu , zmierzając do wejścia.
- Witam. - przywitała nas Stewardessa.
- Witamy. - odpowiedziałyśmy w tym samym momencie. Zaśmiałam się.
- Jaki masz numer siedzenia? - zapytała.
- 25. - powiedziałam. - A ty?
- 26. - wypaliła. - Ale zajebiście się zgrałyśmy.
- Nom. - przytaknęłam. Usiadłyśmy na wyznaczonych miejscach.
- Jeżeli pozwolisz to się prześpię. - ogłosiła.
- Spoko. - uśmiechnęłam się niemrawo. Zara ułożyła się przymykając oczy. Wypuściłam powietrze otwierając swój zeszyt. Nie zapisywałam go ostatnio. A powinnam. Rozpoczęłam dopisywanie kolejnych przemyśleń.



"Trzeba wielu lat by znaleźć przyjaciela , wystarczy chwila by go stracić."




"Nie można być przyjacielem dla kogokolwiek , nie będąc przyjacielem dla siebie"



"Chce trochę czasu, bo czas leczy rany."



"Jedyna wolność to zwycięstwo nad samym sobą."



- Szkoda tylko , że ja nie potrafię nawet się przełamać...




Oczami Liama


- LIAM! - wydarł mi się nad uchem Harry. - Nie ma Uny!
- Co?! - podskoczyłem , wybudzając się ze snu. Pobiegłem do pokoju mojej siostry. Nie ma jej. 
- Hazz? - zapytałem przyjaciela. - Chłopcy śpią?
- Są w kuchni. - odparł zdenerwowany. - Czekają na nas.
Zeszliśmy szybko po schodach. Przeszliśmy przez salon nie zatrzymując się ani na chwilę. Lecz coś zauważyłem.
- Hej! - zawołałem. - Chłopaki!
Na stole leżała kartka i czarna koperta. Podniosłem je.
- To list. - ogłosiłem. - I coś.
Zerknąłem na kartkę. Charakterystyczne pismo Nann.
- Ona.... - nie mogłem przełknąć guli formującej się w gardle. - Wyjechała.
- Co?! - wykrzyczał Niall , wyrywając mi kartkę. Poczułem coś mokrego na policzku. Otarłem łzę , wyjmując z koperty list , pendrive i zdjęcia koni.
- Słuchajcie... - zacząłem.


Cześć Ślicznotko!
Pamiętasz mnie jeszcze? A może pamiętasz las? Nancy moja kochana. Dlaczego uciekłaś? Aż tak było Ci samotnie beze mnie? Czy już nie mogłaś poczekać kilka dni? Mielibyśmy wspaniałą powtórkę z tamtej nocy. Oczywiście kumple też są zawiedzeni. Jak pewnie zauważyłaś twoi przyjaciele zniknęli. Moja sprawka? Nie. Skądże. Pomogła mi pewna osoba. I ty ją dobrze znasz. Nie rozróżniam. Nicole czy Ruth? Achhh.... Obydwie są przecudowne. Lecz tym masz to coś. A teraz prosto z mostu. Przebywam w Michigan , gdzie bardzo gorąco Ciebie zapraszam. No i Pearl również. Nie chce pieniędzy. Chce coś o wiele cenniejszego. Chce Ciebie.
Nate xxxx


- Czyli po to chciała wyjechać. - powiedział Zayn. - Chce odzyskać konie. 
- Obiecała , że wróci. - zwrócił uwagę Harry.
- I ty w to wierzysz? - rzekł bezlitośnie Niall. - On ją zgwałci , zabije i zakopie.
- Wypluj to!! - wrzasnął Louis. Tak. Louis. Nie zareagowałem. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Nann miała taką przeszłość i mi nic nie powiedziała? Wiem , że się powtarzam. I jeszcze Ruth i Nicole. Dlaczego własne siostry?
- Dał jakieś namiary? - wtrącił Hazz. Pokręciłem przecząco głową. 
- Co robimy? - zapytał po chwili ciszy Mulat.
- Lecimy do Michigan.



Oczami Nancy


- Una. - poczułam szturchanie. - Nancy. Lądujemy.
- Co? - otworzyłam zmęczone powieki. Przed twarzą ukazała mi się uśmiechnięta Zara.
- Lądujemy. - powtórzyła , śmiejąc się. - Budź się.
- Ah spoko. - zapięłam pasy. Zauważyłam , że mój stolik jest posprzątany. - Schowałaś mój notatnik?
- Tak. - pokiwała głową. - Fajnie piszesz. Przepraszam , że czytałam , ale był otwarty.
- Nic się nie stało. - pokręciłam głową. - Wiesz to takie moje złote myśli. 
- Ja też taki pisałam. - oświadczyła brunetka. - Ale postanowiłam to zostawić.
- Dlaczego? - spytałam. Właśnie pilot , wylądował na pasie startowym. 
- Stwierdziłam , że to bez sensu. - wzruszyła ramionami. - I tak nie znajdę przyjaciółki i tak. Ale już znalazłam.
- Więc co mi proponujesz? - zapytałam po chwili ciszy. Właśnie , mogłyśmy wstać z miejsc i wysiąść z samolotu.
- Rób co uważasz. - podkreśliła, podając mi rękę i pomagając wyjść z tłumu. - Masz mnie i brata. No i Sheeri.
- Właśnie tak ogólnie to ona też była w samolocie?
- Tak. - pokiwała głową. - Nie chcieli mi pozwolić ją zabrań na pokład, więc targała się z bagażami.
- Ojć. - skrzywiłam się. -Jaka to rasa?
- Akbash. - zachichotała , a ja spojrzałam na nią. - Wiedziałam. Nie znasz.
- Dziwna nazwa. - wzruszyłam ramionami. - Chodź. Idziemy po walizki.
- I po Sheeri. - wspomniała. Stanęłyśmy przy taśmie , czekając aż nasze zguby się pojawią.
- To moja! - zawołałam , łapiąc torbę w ręce. Niedługo później Zara miała przy sobie małą walizkę.
- Gdzie psiak? - spytałam.
- Panno Thomas. - usłyszałyśmy za plecami. Za nami stał pracownik z psem na smyczy. Suczka była średniego rozmiaru. Miała białą , nie zbyt krótką sierść. I piękne niebieskie oczy.
- Jaka śliczna. - zachwycona dotknęłam pyska zwierzęcia. Długi , różowy język wysunął się aby oblizać moją rękę. Zachichotałam.
Zgodnie wyszłyśmy z lotniska. Pytanie nasunęło mi się niczym lecąca strzała. Co teraz?
- Więc..... - zaczęłam. - Tutaj się pożegnamy.
Brunetka złapała mnie za mały paluszek.
- Pamiętasz co sobie obiecałyśmy? - przypomniała. - Przyjaciółki. A przyjaciele trzymają się razem.
- Muszę go znaleźć. - wyszeptałam zdruzgotana.
- A ja Ci w tym pomogę...




_________________________________________________________
Więc tak. Liczyłam na więcej komentarzy niż 5 , ale nie wybrzydzam ;P 
Nowy pojawi się trochę później , bo muszę nadgonić inne blogi i 
wprawić się z powrotem w stan taki , że będę się ze wszystkim 
wyrabiała. Cóż tu dużo mówić. Pozdrawiam i liczę na komentarze! :D
PS: Dzięki za pytania na asku! Prosiłabym też o lajki xd
Sheeri <33 (Rida)



Znalezione obrazy dla zapytania tumblr horse


Szantaż!




Słuchajcie xd Nawet nie wiecie jaką mam z siebie bekę. Zapomniałam hasła do aska. Więc założyłam nowe. Miło by było jakby ktoś wszedł i pozadawał pojebane , idiotyczne lub jakie tam chcecie pytania ;3 Jeżeli będzie ich trochę jak i lajków (ja wymuszacz XD) wstawię nowy rozdział , w wiedzcie , że jest w pełni gotowy ;) Wystarczy nacisnąć "Opublikuj". No to co? Szantaż?
Linko do asko : http://ask.fm/Sheerima
Rida




piątek, 17 stycznia 2014

Stage 24 - Co ja mam zrobić?




Przymknęłam oczy , otwierając czarną kopertę. Błądziłam wzrokiem po literkach , szukając sumy pieniędzy. O dziwo - nie było jej. 
- Więc tak.... - zarzuciłam się szlochem. - Jestem wam w najbliższym czasie potrzebna? Wyjeżdżam.
Usłyszałam jak Liam krztusi się pitą w tym momencie wodą. Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
- Nie wygłupiaj się Una. - warknął Louis. - W takim razie gdzie jedziesz?
- Do Michigan. - burknęłam ponownie zerkając na treść groźby.
- Po co? - wtrącił Zayn.
- A dlaczego by nie? - syknęłam , czując jak pod powiekami zbierając mi się łzy. - Wy osądzacie mnie o zdradę , mój brat mi nie wierzy , a konie porwał to nie znaczy...
- Porwał?! - zawołał Harry , wstając. - To on?!
- Jaki On? - zapytał Niall.
- Jakbyś ruszył głową to może zrozumiałbyś co twoja dziewczyna mówiła Ci o swojej przeszłości! - wykrzyknął zdenerwowany Styles.
- Nate.. - szepnęłam. Niespodziewanie poczułam silne ramiona oplatające mnie w talli. Liam.
- Przepraszam Nann. - pocałował mnie w płatek ucha. - Ja nie chciałem. Szastały mną emocje.
- Załóżmy , że Ci wierzę. - wtuliłam się w jego klatę. - Załatw mi bilet. Na jutro.
- Jadę z tobą. - obok mnie stanął Hazz. - Pomogę Ci.
- Chyba w seksie. - mruknął mój chłopak. Poczułam jak dostaje w twarz. Fala emocji zalała mnie od stóp do głów. Gwałt. Rozczarowanie. Ból i strach. Zanim blondyn zrozumiał aluzję ja już dawno siedziałam skulona w kącie swojej sypialni. Zamknęłam drzwi na klucz. Chłopcy się do mnie dobijali , ale wiedzieli , że to na nic. Słychać było tylko wulgaryzmy kierowane w stronę mojego,słodkiego Irlandczyka.



Miłość jest to jakieś nie wiadomo co przychodzące nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak, i sprawiające ból nie wiadomo dlaczego.



Następnego Dnia




Sen o gwałcie przerwał całą sielankę zwaną snem. Cała spocona podniosłam się na łóżku. Przetarłam oczy , poprawiając włosy. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu. 4 w nocy. To dobrze czy źle? Bo nie odróżniam po wczorajszym. Westchnęłam zsuwając z nóg kołdrę. Podeszłam do szafy wyjmując z góry torbę podróżniczą. Wpakowałam w nią kilka ubrań , buty na zmianę oraz inne najpotrzebniejsze rzeczy. Rzuciłam ją na łóżko , włączając laptopa. Podczas logowania , wybrałam dla siebie ubrania na podróż. Obmyłam się szybko pod prysznicem , zakładając na siebie wybrany komplet. Zawiązałam vansy , po czym stanęłam prze lustrem. Czy dobrze robię wyjeżdżając do niego? Dla koni? Wypuściłam powietrze zamawiając bilet na 7.30. Jest 5. Mam jeszcze trochę czasu. Posprzątałam pokój , zamykając laptopa. Wyjęłam spod paneli moją kopertę z pieniędzmi od babci. Równe 10 tysięcy. Wzięłam dwa , resztę chowając. Wyrwałam z zeszytu kartkę zapisując na niej list. 


CHŁOPCY!
Wyjechałam. Przepraszam. Musiałam. To dla moich koni. Tak. To Nate wrócił. Spełnię każdą jego prośbę , aby tylko odzyskać moich przyjaciół. Wy też nimi jesteście. Lecz tak powinno być. Nie wiem jak to się skończy. Wrócę. Obiecuję. Tylko.....tylko mnie nie szukajcie. Wiem to idiotyczne z mojej strony , bo i tak wiem co zrobicie. Powiedźcie Niallowi , że mu wybaczam , mimo tego , iż on mnie nie chce.  Niall - Kocham Cię. Nigdy nie przestałam. Ja i Harry - Tylko przyjaciele. Liam - jesteś dla mnie najważniejszy braciszku. Zayn , Louis , Harry - trzymajcie za mnie kciuki. 
Wrócę obiecuję  
Una <3333


Pojedyncza łza spłynęła na kartkę zostawiając na niej mokry ślad. Zacisnęłam oczy , nie pozwalając kolejnej łzie wypłynąć na zewnątrz. Muszę być silna. Wstałam , wkładając telefon do kieszeni. Zabrałam torbę i laptopa schodząc do salonu. Zostawiłam kartkę na stole. Obok położyłam kopertę od Nate'a. Chce , żeby przeczytali. Chce , żeby wiedzieli w jakie bagno wchodzę. 
Założyłam kurtkę przekładając torbę przez ramię. Druga siatka w prawą dłoń. Wyszłam z domu , zamykając za sobą drzwi. Pędem ruszyłam do niedalekiego przystanku autobusów. Jest 6.10. Na luzie. Usiadłam na ławce czekając na busa. Włożyłam słuchawki do uszy puszczając piosenkę - Rihanna - What Now. Po dokładnie 5 minutach usiadłam w pustym busie. 


Przed lotniskiem - 6.47


Weszłam na wielką halę. Podeszłam po odbiór biletu , ustawiając się od razu w kolejce. Równe 10 minut i jestem na wolności. Zasiadłam na krześle. Odetchnęłam , pocierając ręce o uda. Przymknęłam lekko oczy. 
- Mogę się dosiąść? - usłyszałam ciche pytanie. Otworzyłam powieki , widząc przed sobą speszoną dziewczynę.
Brunetka , niższa ode mnie. Szare oczy , kolczyk w nosie. Ubrana w sukienkę.
- Jasne. - uśmiechnęłam się ciepło. - Siadaj.
Nieznajoma dosiadła się , kładąc swoją torebkę na kolana.
- Zara. - przedstawiła się. - Jestem Zara.
- Nancy. - odpowiedziałam nieśmiało. - Ale mówią do mnie Una.
- Ładnie. - spojrzała na mnie. - Podoba mi się twoja bluzka. Mogę wiedzieć , gdzie ją kupiłaś?
- W Cropp'ie. - powiedziałam. - Lecisz do Michigan?
- Tak. - pokiwała głową. - Lecę odwiedzić babcię. A ty?
- Emh... - zniesmaczyłam się. - U mnie to trochę skomplikowane.
- Mamy czas. - przesiadła się tak ,aby mogła siedzieć na przeciw mnie. - Mam na imię Zara Thomas. Mam 18 lat. Mieszkam sama w Londynie. Pochodzę z Michigan. Moi rodzice nie żyją. Mam psa o imieniu Sheeri. Nie mam chłopaka. Teraz ty.
Uśmiechnęła się szeroko. Czyżby chciała mnie poznać?
- Więc nazywam się Nancy Payne. Mam także 18 lat. Mieszkam z bratem w Londynie. Pochodzę z Wolverhampton. Nie mam kontaktu z rodzicami. Uwielbiam konie. Mam chłopaka, ale nie mam przyjaciół.
- Też mam podobnie. - westchnęła. - Nawet nie wiem czy jest sens życia. Mam tylko moją suczkę. Nikt poza nią. Co jest powodem , że wyjeżdżasz?
- Mój były porwał moje konie. - skrzywiłam się ,a Zara wytrzeszczyła oczy. - Groził , że je zabije. Muszę tam polecieć.
- To niebezpiecznie. - zauważyła. - Chce pieniędzy?
- On chce mnie. - szepnęłam. - Co ja mam zrobić?
- Zostań moją przyjaciółką...






_____________________________________________


Siema wszystkim!
Nie nie powracam xd Nadal mam dołek ,ale postanowiłam wstawić coś na bloga.
Czego się nie robi dla czytelników :)
Chcę wam także mocno podziękować za 9 komentarzy pod poprzednim O WIELE ZA KRÓTKIM rozdziałem xd
Podoba się? Czy dobrze robię wkręcając Zarę w pojebany świat naszej bohaterki? ;3 
Czy to będzie przyjaźń?
Tego dowiecie się w dalszej części :D
Liczę na komentarze i pozdrawiam!
RiDa





wtorek, 14 stycznia 2014

Stage 23 - Cokolwiek się stało , słuchaj serca.




- Z ręką na sercu powiadamiam Cię , iż Niall James Horan przeprosił twego brata. - stanęliśmy przed stajnią. Wypuściłam powietrze otwierając drzwi. To co zobaczyłam kompletnie mnie zszokowało.
- Gdzie moje konie? - wrzasnęłam , podbiegając do boksu Pearl. Pusto. Dwa pozostałe też. Wkurwiona usiadłam na stogach siana. I nagle poczułam coś pod sobą. Podniosłam się , zerkając na suszoną trawę. Leżała tam koperta. Czarna koperta. Przerażona podniosłam ją drżącymi dłońmi. Otworzyłam ją powoli. Zayn cały czas stał obok mnie , patrząc. Wyjęłam z niej kartkę , pendrive i zdjęcia moich koni.
- Jebany skurwysyn. - wysyczałam przez łzy. Nate. On wrócił.
- Kto to? - zapytał chłopak. Zerknęłam na niego smutna. Pokręciłam przecząco głową. To nie ma sensu. Czy można go bardziej znienawidzić? Załkałam załamana , wychodząc ze stajni. Biegiem ruszyłam do domu. Wpadłam jak oszalała , przewracając w salonie wazon , a na schodach biednego Louisa.
- Una! - krzyknął za mną brat. - Co się stało?!
Zamknęłam z trzaskiem drzwi. Oparłam się o nie , zjeżdżając na podłogę. Zaczęłam rzewnie płakać. Czemu? Czemu moi przyjaciele? W nienawiści jest strach, którego nie mogłam pozbyć się w ogóle. Przez następne miesiące wydawało mi się , że żyję za karę. Nienawidziłam poranków. Przypominały mi , że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami. A teraz? Teraz marzę jedynie o wiecznym odpoczynku. Przerażenie , lęk i strach wypełniły moje koniuszki nerwów od tamtego zdarzenia w lesie. W podświadomości wiem , iż to nadal unosi się wokół mnie. Nie potrafię zapomnieć.
Niespodziewanie do pokoju wszedł Harry. Skuliłam się obok, zarzucając szlochem. Chłopak kucnął przede mną.
- Nie płacz. - szepnął tuląc mnie do siebie. - Cokolwiek się stało , słuchaj serca.
- Dlaczego mam słuchać serca? - zapytałam ocierając mokre policzki.
- Bo nie uciszysz go nigdy. I nawet gdybyś udawała , że nie słyszysz , o czym mówi , nadal będzie biło w twojej piersi  i nie przestanie powtarzać Ci tego , co myśli o życiu czy świecie. W tym wypadku o danej sytuacji. - Odgarnął moje włosy. - Nancy otwórz się przed nami. Trzymając to w środku niszczysz siebie jeszcze bardziej niż jesteś
- Ale.... - zaczęłam cicho.- Ja nie wiem od czego zacząć. 
- Co to jest? - podniósł czarną kopertę. - Zayn mówił , że uciekły konie.
Zaśmiałam się  z rozbawienia. 
- Chodź loczek. - wstałam z podłogi. - Wszytko wam wytłumaczę. 
Złapałam go za rękę , kierując się do salonu. Na fotelu siedział Liam , a na kanapie reszta. Kiedy Niall mnie zobaczył , momentalnie podskoczył podchodząc do mnie. Krok przede mną cofnął się. Podniosłam brew do góry.
- Czyli ja już nie jestem tym jedynym? - zapytał ze złością. Ja i Harry?
- Tylko go trzymałam za rękę. - dotknęłam ramienia chłopaka. Strącił moją dłoń. Zabolało.
- Niall.... - wyszeptałam. Fuknął siadając na drugi fotel. Nawet na mnie nie spojrzał. Pomachałam powiekami nie chcąc się rozpłakać. Harry zajął miejsce Horana. Ja nie miałam gdzie usiąść. Podeszłam do Zayna , chcąc usiąść mu na kolana. Odepchnął mnie.On też?! 
- Idź do Harrego... - mruknął. Zerknęłam na Louisa. Miał wzrok zabójcy. Mój brat? Nawet nie próbuję. Czyli oprócz porwania moich podopiecznych , dochodzi następny problem. Odpowiedzcie mi na pytanie czy zwykła pomoc opłaca? Ma swoje negatywne i pozytywne strony? Szczęście mignęło mi tylko na moment , na moment tylko się ukazało po to , aby uczynić moje życie smutniejszym i okrutniejszym. 
Przymknęłam oczy , otwierając czarną kopertę. Błądziłam wzrokiem po literkach , szukając sumy pieniędzy. O dziwo - nie było jej. 
- Więc tak... - zarzuciłam się szlochem. - Jestem wam w najbliższym czasie potrzebna? Wyjeżdżam.




_____________________________________
Więc....czy jestem wam w najbliższym czasie potrzebna? Otóż popadam w lekkie dołki związanie z codziennością i szkołą. Trudno mi pisać w stresie. Wybaczycie? Czy macie mi to za złe? Podoba się rozdział? Liczę na szczere komentarze i pozdrawiam :*
RiDa 

piątek, 3 stycznia 2014

Stage 22 - I znów mam ochotę pierdolnąć uczuciami w ścianę.




Oczami Nialla


- To nie tak jak myślisz! - wrzasnąłem. Zakład nie dotyczył Uny. O nie. Nie mógłbym jej tego zrobić. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Jest zbyt krucha na takie traktowanie.
- Stary jesteś moim przyjacielem i bardzo chciałbym w to uwierzyć. - wyznał Liam. - Ale nie potrafię. Jaki zakład?
- Razem z Harrym wpadliśmy na pomysł dotarcia do..... - zacząłem.
- Ruth. - dokończył loczek , podchodząc do nas. - Chodziło nam tylko o wypytanie jej , gdzie mieszka były Nancy.
- Po co wam to było? - moja księżniczka wyszła z pokoju. Mój wzrok momentalnie powędrował na dziewczynę. Miała zmartwiony wyraz twarzy.
- Nie mówiliśmy Ci tego Li , ale on tutaj był. - blondynka zachłysnęła się powietrzem. - Kiedy zostałem sam z Harrym. Zapukał do naszych drzwi. Odparł , że twoja siostra nakierowała go tutaj.
- Nie sądziłem , że to zajdzie tak daleko. - mruknął Payne. - Najpierw mama , teraz moja siostra.
- A ty miałeś je przed Nann. - wypaliłem. Spojrzał na mnie smutny. Poczułem jak ktoś przytula się do mojego boku.
- Nie musiałeś mu tego wypominać.. - szepnęła w moją klatkę. - Było to nie na miejscu.
- Należało mu się. - ucałowałem ją w czoło.



Oczami Nancy


Nie było to zbyt miłe co powiedział Niall. Uraził Liama i ja to wiem. Prawda boli. Kurz wspomnień zakłóca oddech teraźniejszości.
- I znów mam ochotę pierdolnąć uczuciami w ścianę. - warknęłam pod nosem. Skierowałam się do wyjścia , do żwirowej , tak dobrze mi znanej ścieżki. Wdycham mroźne powietrze z nadzieją , że zamrozi mi moje wnętrze... moje pogmatwane uczucia. Jak już było dobrze , to musiało się spierdolić. Zawsze tak jest. Czy to fikcja czy zwykła , szara rzeczywistość. Nigdy nie będzie idealnie.
- Una zaczekaj! - męski głos rozbrzmiał za mną. Odwróciłam głowę , aby spotkać zmartwioną twarz Zayna.
- Co jest? - spytałam , próbując wymusić uśmiech. Oj niegrzeczna dziewczynka.
- Nie udawaj mała. - pogłaskał mnie po włosach. - Liamowi przejdzie.
- Nie jestem tego taka pewna. - westchnęłam. - Co Niall mu powiedział? Jak wyszłam?
- Nic konkretnego. - wzruszył ramionami. - Tylko , że przeprasza.
- Żartujesz? - podniosłam brwi do góry. - Malik to nie jest śmieszne.
- Z ręką na sercu powiadamiam Cię , iż Niall James Horan przeprosił twego brata. - stanęliśmy przed stajnią. Wypuściłam powietrze otwierając drzwi. To co zobaczyłam kompletnie mnie zszokowało.
- Gdzie moje konie?



______________________________________________
Przepraszam , że rozdział jest krótki. Nie miałam zbytnio weny :/
Pozdrawiam
RiDa


Podobny obraz

Informacja!





JEŻELI KTOKOLWIEK MA DO MNIE PYTANIA W SPRAWIE BLOGA TAK JAK DOMIINIKAA TO PROSZĘ OTO MÓJ E-MAIL :




magda39@amorki.pl




środa, 25 grudnia 2013

Stage 21 - Zajoba można z tobą dostać...




Wyskoczyłam z pokoju , biegnąc korytarzem do sypialni Nialla. Gdy dotarłam do drzwi , złapał mnie strach. Przerażenie wypełniło każdą komórkę w mózgu. Czego ty się idiotko boisz? - karciło sumienie.- On Cię Kocha , ty Jego i jest dobrze.
- No chyba nie. - bąknęłam pod nosem.
- Co chyba nie? - Horan otworzył drzwi. Czy on czyta w myślach? - Una? Co się stało?
- Bo widzisz... - zaczęłam niewyraźnie. - Ja coś zrozumiałam i to jest bardzo skomplikowane.
- Co jest skomplikowane? - podniósł brwi do góry. Coraz bardziej mnie zawstydzał.
- To co zrozumiałam. - wyjaśniłam , bawiąc się trzęsącymi dłońmi.
- A co zrozumiałaś? - zaśmiał się.  Policzki zaróżowiły się bardziej niż były od kilku minut.
- Kocham Cię. - szepnęłam ze spuszczoną głową.  Blondyn uważnie mi się przyglądał.
- Nie kłam. - ostrzegł. - Nie tak. Nie musisz odwzajemniać mojego uczucia jeżeli nie chcesz.
Moje emocje nie wytrzymały.
- Kocham Cię Idioto!!! - wrzasnęłam.  - Cholernie mi na tobie zależy!
Zaczęłam walić pięściami w tors Irlandczyka. Złapał moje nadgarstki , tuląc mnie do siebie. Wtuliłam twarz w jego koszulkę. Łza spłynęła po moim policzku.
- Nancy? - zapytał. Podniosłam głowę do góry.
- Ale jesteś pewna?
- Zajoba można z tobą dostać.... - warknęłam , wpijając się w jego usta. Złapałam jego włosy ,ciągnąc ich końcówki. Chłopak chwycił moje pośladki , podnosząc mnie do góry. Cofnął się kilka kroków , wchodząc tyłem do pokoju. Złapałam klamkę , zatrzaskując drzwi.
- Niegrzeczna Nann. - mlasnął przez pocałunek. Uśmiechnęłam się. Zeskoczyłam z rąk Irlandczyka popychając go na łóżko. Zdezorientowany , popatrzył na mnie. Przesłałam mu całusa w powietrzu, kładąc się obok niego. Ułożyłam wygodnie głowę na jego rozłożonym ramieniu. Włożyłam ręce pod jego koszulkę , nakładając nogę na jego.
- Wygodnie Ci? - zaśmiał się.
- Nawet nie wiesz jak. - uniosłam głowę do góry , aby spojrzeć mu w oczy.
- Kocham Cię. - wyznał.
- Ja Ciebie też. - pocałowałam go lekko.
- Stary widziałeś...... - do pokoju wszedł Louis. Gdy nas zobaczył , szczęka mu opadła. Zaśmiałam się , złączając palce Horana z moimi.
 - Czy ja przypadkiem..... - jąkał się. - Przeszkadzam?
- Wcale. - uśmiechnął się blondyn. - Kogo widziałem Tommo?
- Nancy. - bąknął pod nosem. - Nie ważne. Ja już może pójdę.
- Jak tam chcesz. - pomachałam mu. Wybiegł z pokoju , trzaskając drzwiami. Można było usłyszeć jak schodząc po schodach wrzeszczy " A ja coś wiem i wam nie powiem!!" .
- Skarbie?- poczułam szept obok swojego ucha. Jak słodko.
- Hm? - zamruczałam.
- Zauważyłaś jak się zmieniłaś przez te tygodnie? - zapytał cicho. - Od nieodzywającej się myszki do rozgadanej kobitki.
- To dobrze? - zająknęłam się.
- Jasne , że tak. - pogłaskał mnie po włosach. - Bardzo. Jak myślisz czy Liam będzie zły na nas?
- Mam szczerą nadzieję , że nie. - odpowiedziałam , wzdychając. - Kocham go , ale musi zrozumieć pewne sprawy.
- Miał z tym problem , nie?
- Żebyś wiedział. - ścisnęłam jego dłoń. - Za bardzo się rządził.
Wychodzę do koni. - zawołałam , schodząc po schodach. Gdy podeszłam do drzwi , poczułam szarpnięcie.
- Liam? - zdziwiłam się. - O co chodzi?
-  Nigdzie nie idziesz. - zabronił. - Najpierw zjedz obiad , a później pójdziemy razem.
- Li mam 14 lat! - krzyknęłam. - Jesteś tylko o rok starszy. Muszę iść do Pearl.
- Nigdzie nie pójdziesz! - krzyknął. Pierwszy raz podniósł na mnie głos. Spuściłam głowę , ocierając bezsilną łzę.
- Kocham Cię. - szepnął , tuląc mnie do siebie. - Zawsze będę na pierwszym miejscu i nikt nie ma prawa mnie z niego zrzucić.
- Ale..... - zaczęłam. Złapał moje policzki , podnosząc głowę do góry.
- Una jestem twoim jedynym bratem. Jesteś dla mnie najważniejsza zaraz po rodzicach. [...]
- Jest to trochę hipokryzja z jego strony. - odparł , wysłuchując wspomnienia. - Mówi , że on U CIEBIE będzie na pierwszym miejscu , a ty u niego zaraz po rodzicach. A Ruth i Nicole?
- Przede mną. - wzruszyłam ramionami, lecz w środku przejęta byłam tym od samego początku. - Trudno się mówi. Tak mnie ustawił to tak mnie ma.
- A ja? - spytał chłopak. Spojrzałam mu w oczy.
- Pierwszy. - szepnęłam tuż przy ustach. Złapał moją brodę złączając nasze wargi w czułym pocałunku.
Niestety nam przerwano.
- Nann?! - do pokoju wparował Payne. Oderwaliśmy się od siebie zeskakując z łóżka.
- Co tu się do cholery dzieje?! - wrzasnął.
- O co Ci znowu chodzi? - spytałam spokojnie.
- O co? - zdenerwowany podszedł bliżej nas. - Dlaczego ty i Niall?
- Bo się kochamy? - powiedzieliśmy w tym samym momencie. Liam podniósł brwi do góry , kierując swój wzrok na Nialla.
- Horan chodź na słowo. - wyszli z pokoju , zostawiając mnie samą.



Oczami Nialla



Przyjaciel wyciągnął mnie z pokoju , zostawiając dziewczynę samą.
- Co ty wyprawiasz? - spytał wprost.
- Nie rozumiem Cię Liam. - pokiwałem przecząco głową. - O co dokładniej chodzi?
- Dlaczego ty i Una się kochacie?
- Zadajesz takie głupie pytania Li. - mruknąłem znudzony. - Gdzie jest nasz Daddy?
- Stoi przed tobą zatroskany o swoją siostrę. - odpowiedział.
- Miłość stary , miłość. - wyznałem. - Oddałbym swoje życie aby być z Nancy.
- Nie masz prawa z nią być. - syknął. - Wyruchasz i zostawisz.
- Na mózg Ci padło?! - zdławiłem okrzyk zdziwienia. - Nigdy nie zrobiłbym tego dziewczynie.
- Słyszałem jak zakładałeś się z Harrym , który pierwszy dotrze do niej. - zmrużył oczy, a mnie zatkało. - Teraz milczysz?




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki malutki , spóźniony prezencik ode mnie ;) Mam nadzieję , że się podoba :)
Liczę na komentarze <3
RiDa





czwartek, 19 grudnia 2013

Stage 20 - Nann dlaczego zbiłaś moje lustereczko?




 " Kocham Cię , kocham Cię , kocham Cię..." . Słowa odbiły się w mojej głowie niczym morska fala o burtę statku. Czy przypadkiem to nie jest sen? Wypowiedział tak piękne , a zarazem ociekające bólem słowa. Co oznacza kogoś kochać? Czy on w ogóle o tym wie?
- Wiesz co to znaczy kochać? - szepnęłam cicho nie spuszczając z niego wzroku. Jego niebieskie tęczówki przeszywały mnie na wskroś.
-  Kochać to znaczy ufać bezgranicznie. - zaczął swój monolog. -  Jestem gotowy nawet oddać życie dla Ciebie. Kochać to chęć spędzenia z tą osobą resztę swojego życia. Nie wiem czy wiesz , ale miłość opiera się na szacunku , zaufaniu , a przede wszystkim przyjaźni. Miłość to uczucie wręcz nie do opisania. Jesteś moim życiem Nann. Kiedy widzę twój uśmiech, mój sam wkrada się na twarz. Twój zapach obezwładnia w każdym calu. Zrozum , że czuję do ciebie coś nie możliwego do opisania. Miłość. To takie piękne słowo. Ale czy rozumiemy co ono oznacza? Miłości nie można określić dosłownie czym jest , zamknąć ją w jakichkolwiek granicach.
Przymknęłam oczy analizując każde słowo chłopaka. Co mam mu odpowiedzieć? Może proste "Ja Ciebie też" ? Każde słowo przesiąkło mój zbudowany mur dookoła serca. Zburzył je za jednym razem. Uczucia przelewały się do środka , zalewając mój umysł.
- Człowiek który kocha prawdziwie , nie potrzebuje cały czas zapewnienia o miłości bo jego czyny mówią same za siebie Niall. - wyszeptałam. - Zastanów się teraz. Czy aby na pewno mnie kochasz? Nie będzie odwrotu.
Blondyn położył palec na brodzie pocierając ją lekko.
- Una? - zapytał, przyciągając mnie do siebie. - Przepraszam.
Nie zdążyłam zareagować. Przyciągnął moją twarz do swojej. Nasze wargi spotkały się , łącząc w jedność. Jego usta były gorące. Za gorące. Paliły moją skórę na szyi , gdzie chwilę wcześniej się przeniosły. Składał pocałunki na linii szczęki , błądząc rękami po moich plecach. Westchnęłam , ponownie wpijając się w jego usta. Zaskoczony oddał pocałunek. Złapał moje udo , oplatując je wokół swojego biodra.Pochylił się do tyłu , czego skutkiem był mój brak równowagi. Niechcący cofnęliśmy się do tyłu , tym samym zbijając wiszące na ścianie lustro. Wskoczyłam na niego całkowicie. Oplótł mój tyłek dłońmi , przyciskając mnie do równoległej ściany.
- Nann dlaczego zbiłaś moje lustereczko? - usłyszałam przerażony głos Malika. - Niall? Co to ma znaczyć?
Wtuliłam twarz w klatkę piersiową chłopaka. Przytulił mnie , odpowiadając :
- Ciebie też miło widzieć Zayn. Przeszkodziłeś nam wiesz?
- Nie. - zająknęłam się. - To znaczy , ja już pójdę.
Pocałowałam w usta Nialla , wychodząc z kuchni. Mogłam jeszcze usłyszeć wiązankę przekleństw ze strony blondyna jak i śmiech Malika.
- Cześć Una. - przede mną wyrósł Liam. - Proszę. O to twoje żelki i czekolada.
- Dzięki. - podziękowałam cicho. - A tak po za tym masz mi coś do wyjaśnienia?
- Nie. - odpowiedział szybko , uciekając do jadalni. Prychnęłam pod nosem kierując się do pokoju. Usadowiłam się na parapecie otwierając swój zeszyt. Dawno w nim nic nie pisałam. Podrapałam się po głowie , rozpoczynając jeździć ołówkiem po kartce :



W jego oczach zawsze było coś dziwnego gdy przechodziłam obok. Jakby uśmiechały się same, były takie pełne miłości.  Ale teraz nie mogę ocenić jak patrzy. Czy chłodno czy ciepło.  Nigdy się tego nie dowiem bo NIGDY nie  będzie mój.



NEVER SAY NEVER xxxx


Ułożyłam notatnik obok poduszki. Oparłam policzek o szybę , przymykając oczy. I co ja mam zrobić? Niall wyznał , że mnie kocha. A ja? Co ja do niego czuję? O to właśnie jest pytanie. I nagle nasunęło mi się jego wypowiedź : " Nie wiem czy wiesz , ale miłość opiera się na szacunku , zaufaniu , a przede wszystkim przyjaźni. Miłość to uczucie wręcz nie do opisania. Jesteś moim życiem Nann. Kiedy widzę twój uśmiech, mój sam wkrada się na twarz. Twój zapach obezwładnia w każdym calu. " Ufam mu? Całkowicie. Przyjaźń? A jakby inaczej! Szacunek? Jeszcze się pytam?! Uśmiech na twarzy i zapach?  Już wszystko rozumiem. Ja go kocham...







~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie mam czasu napisać notatki moi wierni fani XD! Liczę na komentarze i pozdrawiam <3
Notkę dopiszę jutro!
Schorowana RiDa