sobota, 30 listopada 2013

Stage 17 - Jestem siostrą Liama Payne'a Bitch!




- Jakieś plany na dzisiaj? - zapytał Liam. Pokiwałam przecząco głową.
- Nie. - poparł Niall.  - Una co ty na to , aby pójść na miasto?
- Hahahaha. - zaśmiałam się. - Chyba Ci odbiło Horan. Jestem siostrą Liama Payne'a Bitch!
- Ale ci pojechała stary. - poklepał blondyna po plecach Loueh. Uśmiechnęłam się półgębkiem , kierując wzrok za okno.
- Może zaprosicie dziewczyny? - zaproponowałam. - Mam dla was niespodziankę.
- Jezu! - Harry złapał się za serce. - Jaka niespodzianka?
- Zobaczysz. - spuściłam głowę, czując jak mój dobry nastrój znika ot tak. Jestem bipolarna , wiem. - Idę do siebie.
Wstałam od stołu, kierując się do sypialni. Rzuciłam się na łóżka, kierując myśli na Nialla. Nie wyobrażam sobie bez niego życia. Jest taki kochany. I taki mój.







Oczami Liama


- Hej Horan co jest? - zapytał nagle Zayn.
- Nie wiem sam. - mruknął, bawiąc się chusteczką. - Czuję wewnętrzną pustkę , bez......niej.
- Bez mojej siostry? - wolałem się upewnić.
- Tsaaa.... - odwrócił wzrok. - Zresztą nieważne.
- Ty mi tu nieważnuj koleś. - pomachałem palcem. - Kochasz ją?
- Skąd Ci to przyszło do głowy. - przewrócił oczami. - Dlaczego tak twierdzisz?
- Bo to widać idioto. - wtrącił Louis. - Działaj.
- No chyba Ci odbiło. - zaśmiał się. - Ja i Una? Ona własnemu bratu nie ufa , a co dopiero mi.
- Masz z nią lepsze stosunki ode mnie. - przyznałem. - I nie zakręcaj korka , bo i tak prawda wyleciała na wierzch.



Oczami Nialla


Do niedawna nie byłem pewien co oznacza miłość. Nie byłem nawet ciekaw. Nigdy nie spotkałem osoby, do której czułbym coś więcej niż zwykłe zauroczenie . Nie czułem się przez to gorszy, tylko nie miałem potrzeby bycia zakochanym. Wolę być małym dzieckiem i bawić się samolocikami, niż sercami kobiet. Sytuacja znacznie się zmieniła , gdy usłyszałem o Nancy. Każde słowo o niej powodowało w moim brzuchu stado zwierząt. Nie. Nie motylków. Tylko rozszalałych , dzikich zwierząt. Gdy ujrzałem ją schowaną za Liama , zaniemówiłem. Zdawało mi się, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, lecz się myliłem. To była i JEST prawdziwa i największa miłość , o ile mogę to tak nazwać. Serce bije mi szybciej gdy przechodzi obok. Otula mnie jej słodki zapach. Dzisiaj myślałem , że umrę z zachwytu....i ze wstydu. Kiedy ją zobaczyłem siedząco na mnie w tej sukience, moje hormony wzięły w górę. Nadal mam nadzieję ,że nie zauważyła wybrzuszenia w bokserkach.Ciekaw jestem jaką niespodziankę przygotowała. Jest taka kochana. I taka moja.






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest rozdział krótki, bo pisałam go na żywca. Chciałam sprawić anonimkowi i innym którzy czytają mojego bloga jakąś frajdę. I hope you enjoy that! Pozdrawiam wszystkich serdecznie <333
RiDa



czwartek, 28 listopada 2013

Stage 16 - A to jest powód do świętowania!

Dla Domii <3



- Idiotka. - powiedziałam w myślach. Zamknęłam boks Evil'a podchodząc do okna. Oparłam się o framugę dłońmi , spuszczając głowę. Moje sumienie powtarzało " Nie ufaj. Nie przywiązuj się. Nie czekaj. Pierdol ich wszystkich.". Lecz nie potrafię. Eleanor , Liam i Niall znaczą dla mnie dużo. Są moimi ćwiartkami serca. Nie potrafiłabym ich tak po prostu znienawidzić. Za dużo dla mnie znaczą. Dotknęłam opuszkami palców szyby. Jest lodowata. Czy rzeczy mają uczucia? To niedorzeczne. Ale....ja je mam. Zimna suka. Jestem podobna do tego okna. Kurewsko lodowate, puste w środku, ostre kiedy się połamie. Jest chujowo. Ale stabilnie. Mój smutek zabija mnie powoli. Wszyscy pytają mnie dlaczego jestem smutna. Odpowiedź jest prosta. Nie mam z kim być szczęśliwa. Może do czasu? Nie wiem. "Smutek to najlepszy przyjaciel. Nie odchodzi daleko i zawsze zjawia się pierwszy." 
- Stój pysk sumienie. - warknęłam, przymykając oczy. Pragnę miłości. Chodź by od strony brata. Tyle go nie wiedziałam, a on nawet nie chce ze mną porozmawiać. STOP. Nie chce? To ja jestem ta zła. Na bank. Dlaczego ja muszę być taka sztuczna po zranieniu? Pewnie wiecie o co mi chodzi. Myślałam ,że mnie kochał. Jednak dziadek zawsze powtarzał " nie oceniaj ludzi po okładce" . Nie posłuchałam go. I już nie mogę iść po następną radę. Zmarł tydzień przed poznaniem JEGO. Nie Una nie płacz.
- Nancy jesteś tu? - po budynku rozniósł się męski głos. Otarłam łzy , odwracając się. Za mną stał Niall. Widziałam w jego oczach zmartwienie. Bez słowa wtuliłam twarz w jego koszulkę. Zacisnęłam pięści na materiale, gniotąc go w palcach.
- Co się stało? - zapytał.
- Bardzo trudno zapomnieć jest o osobie którą się kocha... - szepnęłam podnosząc głowę.
- O kogo...
- Rodzina. - zacisnęłam oczy, lecz  i tak łzy wypływały. - Dziadek, babcia i przede wszystkim mama. Dlaczego ona mi to zrobiła?
- Nie płacz. - pocałował mnie w czubek głowy.  - Nikt nie jest wart twojego bólu.
- Nie wierzę. - pokręciłam głową. - Niall jak ja mam być czegoś pewna skoro , nie wiem po co żyć?
- Uśmiechnij się i wszystko się polepszy. - polecił. - Zrozumiano?
Podniosłam kąciku ust do góry. Spojrzałam na chłopaka , uśmiechając się szeroko. Wiedzieliście , że żeby się uśmiechnąć potrzeba tylko 17 mięśni? Natomiast do wyrażania smutku AŻ 46? Nie wiedzieliście? To teraz wiecie...



Następnego Dnia



- Nastał nowy dzień! Obudź się kruszynko! - krzyczeli. Zła podniosłam powieki ku górze. Louis i Harry.
- Po co mnie budzicie? - spytałam rozbawiona. Wait what? Rozbawiona? Czyżby Mr. Horan polepszył mój humor?
- Zayn zrobił śniadanie. - odpowiedział loczek. - A to jest powód do świętowania!
- Ogarnijcie się! - usłyszeliśmy z dołu głos Mulata. Zaśmiałam się spoglądając na chłopaków.
- Już schodzę. - odpowiedziałam. - Zawołajcie jak możecie Liama.
- Nie ma sprawy. - zasalutowali wybiegając z mojego pokoju. Pokręciłam głową z dezaprobatą, zakładając na siebie wyjętą wcześniej sukienkę. Włożyłam na nogi buty , zaczesując włosy do tyłu. Ułożyłam swoją grzywkę, malując oczy.
- Jakaś ty piękna. - usłyszałam szept za sobą. W lustrze zauważyłam swojego brata. - Z jakiej to okazji?
- Z okazji mojego dobrego humoru. - zażartowałam. Odłożyłam  duperele, podchodząc do chłopaka.
- Kocham Cię braciszku. - wyszeptałam , przytulając jego. Oddał uścisk , wypuszczając powietrze. - Niall śpi?
- Jeszcze tak. - podrapał się po głowie. - Właśnie miałem iść go obudzić.
- Mogę ja? - podskoczyłam.
- Jasne. - wzruszył ramionami, klepiąc mnie po plecach. - Za chwile śniadanie na stole.
- Ok. - przytaknęłam, wybiegając z pokoju. Odnalazłam pokój blondyna. Po cichu weszłam, zamykając drzwi. Irlandczyk spał. Wyglądał tak słodko, że żal go budzić. Trudno. Podeszłam do łóżka zastanawiając się jak go obudzić. Usiadłam na nim okrakiem , nachylając twarz do jego.  Ucałowałam jego nos, szepcząc:
- Pobudka śpiochu.
- Jeszcze 5 minut Harry. - mruknął.
- Nie wiedziałam ,że jestem taka seksowna. - zażartowałam, kładąc głowę na jego klacie. - To co Irish? Obudzisz się?
- Nie śpię. - odpowiedział otwierając oczy. - WOW! Jakaś ty se... ładna.
- Se co? - podniosłam brew do góry.
- Słodka. - ominął temat. - A teraz czy łaskawa kobita może ze mnie zejść?
- Jasne. - wstałam, podchodząc do drzwi. Oparłam się o nie przyglądając się poczynaniom Horana.
- Wleczesz się jak ślimak. - skomentowałam. - Śniadanie czeka więc się pospiesz.
Usłyszawszy zdanie , wybiegł z pokoju z koszulą, bokserkami i jedną skarpetką na ciele. Strzeliłam face - palma schodząc do jadalni. Jak gdyby nigdy nic usiadałam nakładając na talerz jajecznicę.
- Ślicznie wyglądasz Nann. - skomentował Zayn. - To na moje święto?
- Zgadłeś stary. - podkreśliłam. Wszyscy oprócz chłopaka wybuchnęli  śmiechem.
Warto czekać całe życie na jedną chwilę szczęścia.





___________________________________________________
Na początku chce przeprosić za jakiekolwiek błędy. Pisałam to szybko więc trudno było mi się wyłapać. Pod poprzednim rozdziałem były tylko 4 komentarze :) Nie. Nie 11. Only 4.Pozdrawiam i liczę na komentarze :D
RiDa





piątek, 22 listopada 2013

Stage 15 - Nie wiem , czy chcecie, mnie słuchać.




- Nareszcie w domu. - westchnęłam , kładąc się na łóżko. Przymknęłam oczy rozkoszując się zapachem pokoju. Nagle mnie olśniło.
- Konie! - wydarłam się. Założyłam coś luźnego , wybiegając z domu. Potruchtałam do stajni , ciesząc się jak głupia.
- Pearl. - zaszlochałam. Wtuliłam twarz w jej pysk. - Kochana jak tęskniłam.
- Ja za tobą też. - usłyszałam za sobą. Odwróciłam głowę w stronę swojego brata.
- Co ty tutaj robisz? - syknęłam. O! Stara Una wraca.
- Nancy... - westchnął. - Zobacz jak ty wyglądasz. Anorektyczka z ciebie piękna.
- Zrób mi kanapki z salami i z sałatą. - poprosiłam oschle. - Plus do tego woda. Przynieś mi to do stajni.
- Ale... - zaczął.
- Daj mi spokój. - przewróciłam oczami. Zdruzgotany, wyszedł z budynku. Uśmiechnęłam się siadając na sianie.
- Hey brother! Do you still believe in one and other? Hey sister! Do you still believe in love, I wonder? - zaśpiewałam. Lubię to robić. Potrafię też grać na gitarze. Tak po za tym dawno tego nie robiłam. Muszę wywalczyć jakąś on braciszka.
- Hej Una. - do stajni wszedł Louis z moimi kanapkami. - Jak się miewasz?
- Ok. - bąknęłam.
- Dlaczego mówisz tylko pojedyncze słowa? - spytał.
- Nie wiem , czy chcecie, mnie słuchać. Mama na przykład ma dość mojego gadania.
- Fakt to było wstrętne z jej strony. - przyznał. - Ale chcę słyszeć twój głos. Wszyscy chcemy.
- Na pewno nie. - pokręciłam głową.
- Najbardziej Niall. - dodał. - Biedaczek się w tobie..to znaczy bardzo Cię lubi.
- Ta. - prychnęłam. - Dawno tego badziewia nie słuchałam.
- Nann proszę Cię! - zniecierpliwił się. - Wyzyskaliśmy Cię z psychiatryka. I sądzę , że to jest błąd. Nadal masz nas w dupie.
Położył moje kanapki na stoliku, wychodząc tak samo jak brat. Czy ja na na serio jestem zimną suką? Podejrzewam , że tak. Przewróciłam oczami, zawiązując buta. Czy powinnam mieć teraz wyrzuty sumienia? Tak. Czy je mam? Nie. Dlaczego ja muszę być tak popierdolona....





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~``
NIE MAM WENY LUDZISKA! Przepraszam za to z całego serca. Nie mam tego czegoś. Postaram się następny napisać dłuższy. Mam nadzieję, że go wyczekiwaliście :) A! I chciałabym podziękować, za AŻ 9 KOMENTARZY! WOW! Nie wierzę. Dajecie mi ogromną motywacje , a ja wyskakuje z takim dupnym rozdziałem :(
RiDa



czwartek, 7 listopada 2013

Stage 14 - Ta osoba, która wychodzi powinna się cieszyć.




Oczami Liama



- Liam! Twoja mama przyszła! - wrzasnął Zayn. Westchnąłem , schodząc po schodach. Odkąd Nancy nie ma w domu, panuje sztuczna atmosfera. Nikt się nie uśmiecha. Szarość panuje niemiłosierna.
- Cześć synku. - przytuliła mnie. Niechętnie oddałem uścisk.
- Byłam u Uny. Tak samo jak Louis. - mruknęła. - Trzyma się świetnie. Nawet porozmawiałyśmy.
- DLACZEGO PANI KŁAMIE!? - krzyknął Tommo. - Nancy w ogóle sobie nie radzi. Chuda jak patyk , biała jak ściana, jeszcze się do cholery pocięła!
- Co? - zdziwiony spojrzałem na mamę. Spuściła głowę. Chłopcy tak samo podeszli bliżej.
- A co miałam powiedzieć? - załkała. - Chce jej dobra.
- Nie wierze. - zaśmiałem się ironicznie. - Nie wierze.... Jak można być taką matką? Ile Una ma lat?
- 18. - szepnęła.
- Mam do niej prawo. - złapałem kluczyki od samochodu. - Zabieram Nann do siebie i masz się nie wtrącać w jej sprawy, zrozumiano?!
- Liaś..... - złapała moją dłoń. - Przepraszam.
- Mamo. - kucnąłem przed nią. - Po co dla niej taka jesteś?
- Bo jej nie rozumiem.
- A może ona nie chce ciebie zrozumieć? - zapytałem. - Po tylu wydarzeniach , niechcianych wspomnieniach tak po prostu ma Ci wybaczyć? Daj jej prawo życia.
Wyszedłem z mieszkania. Za mną wybiegli chłopcy.
- Jedziemy z tobą. - oświadczyli.
- Mam dla niej cichy na przebranie. - zaświadczył Styles. Pokiwałem głową wsiadając do auta. Jadę po ciebie siostrzyczko.



Oczami Nancy




Zegar tyka. Czas upływa. Moje komórki umierają z minuty na minutę. Czuję się świetnie. Chociaż , i tak nie uwierzycie. Po co mam kłamać? Tylko was zranię , jeszcze bardziej. Siedzę wpatrując się tępo w świat za kratami. Przytulam do swoich piersi nafaszerowanego pluszaka. Jak to brzmi. Świat za kratami. Takie , życie. Przez ostanie minuty zastanawiałam się nad sensem życia. Często mi się to zdarza prawda? Liam obiecał. Nawet nie raczył przyjechać. A ja mu zaufałam...
- Dzień dobry. My przyjechaliśmy po... - powiedział... ktoś. Kto to kuźwa jest?! Powoli wstałam , nie chcąc złamać sobie żadnej kości. Wyglądam jak kościotrup. Chociaż... nie jest tak źle. Mogło być gorzej. Podeszłam do stolika upijając łyk wody, zagryzając kromką chleba.
- Przepraszam ,ale nie ma pan uprawnień... yhm przepraszam na chwilę. - odszedł odbierając telefon. Chodził w tę i z powrotem przytakując. Zapewne chcecie wiedzieć skąd to wiem? Otóż mam malutką dziurkę w drzwiach, przez którą widać recepcję. Sprytna ja.
- Jednak otrzymałem pozwolenie na zabranie... - dalej nie słuchałam. Ta osoba, która wychodzi powinna się cieszyć. Westchnęłam siadając na poprzednie miejsce. Niespodziewanie usłyszałam odgłos , przekręcania kluczyka. Do pomieszczenia wszedł lekarz z kimś tam. Mam to gdzieś. Przeszkodzili moją medytację. Wiecie użalanie się nad sobą i te sprawy.
- Nancy ktoś do Ciebie. - ogłosił lekarz.
- Wynoś się kimkolwiek jesteś. - warknęłam ostatkiem sił.
- Nann...
CO?! Odwróciłam głowę. Nie wierzę... przyszedł.
- Niall... - szepnęłam, czując jak łzy spływają po moich policzkach. Nie mogłam się podnieść. Z tej bezradności i bólu w mięśniach. Podszedł do mnie , spuszczając wzrok. Odwinął moją szarą bluzę zerkając na nadgarstki.
- Boże... - wyszeptał. Przytulił mnie mocno.
- Auć. - pisnęłam , czując jak pękło mi coś w obojczyku. Jak po parzony odskoczył ode mnie.
- Liam , chłopaki wchodźcie. - zarządził. Li jest tutaj?
- Siostra.... - kucnął przede mną. - Przepraszam. Wiem jestem okropny, nienawidzisz mnie , ale zabieram cię stąd. Nie mogę słyszeć jak cierpisz.
 Zerknęłam na resztę. Zayn z Harrym stali z zaciśniętymi ustami. Zauważyłam jak po policzku Mulata spływa łza. Wstałam , kulejąc podchodząc do niego. Wtuliłam się w jego tors.
- Nie płacz. - szepnęłam. - Dziękuję ,że po mnie przyjechaliście. Dziękuję.
- Masz przebieraj się. - Lou podał mi ubrania. - Sam wybierałem. No Harold mi trochę pomógł.
- Pomóc Ci się przebrać? - zapytał brat. Kiwnęłam głową. Wszyscy wyszli oprócz bruneta. Nie wstydzę , być przed nim naga. Widział mnie nie jeden raz. Pomógł mi założyć  majtki ze spodniami i zapiąć stanik. Koszulę sama założyłam. Inne pierdoły założyłam i byłam gotowa.
- Już. - szepnęłam. Wyszliśmy z jak najszybciej z budynku. O dziwo stała przed nim Eleanor z Danielle.
Obie podbiegły do mnie.
- Słońce tak się cieszę , że wyszłaś. - pocałowała mnie El. - Poznaj to Dani.
- Miło mi Ciebie poznać. - przywitała się. - Cieszę się , że mogę Cię już poznać.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się szeroko. O Jezu. Co zrobiłam?
- Chodźmy na spacer. - Calder wzięła mnie pod rękę.
- Una powinna wrócić na razie do domu. - ostrzegł Harry. - Jest w krytycznym stanie.
- Nie pękaj Styles. - zażartowałam.
- Jednak sądzę , że powinnaś na razie wrócić. - Liam mnie przytulił. - Chodźcie dziewczyny. Porozmawiamy w domu.






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tylko 3 KOMENTARZE?!! Co jest z wami?! Specjalne zaproszenie muszę wysyłać , czy co? Whatever. Liczę na komentarze o pozdrawiam. :)
RiDa



poniedziałek, 4 listopada 2013

Stage 13 - Cześć córciu jak tam u Ciebie?




Są tacy , którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna , bo człowiek uciekając od miłości , ucieka od samego życia. Ja właśnie taka jestem.






Od pięciu dni jestem już w izolatce. I muszę stwierdzić , że powoli niszczę się od środka. Nie mam pojęcia dlaczego ale Niall mnie nie odwiedza. Przecież jest  był moim przyjacielem. Pamiętam to jak wczoraj. Chociaż możliwe , że to było wczoraj.



- Dzień dobry ja do Nancy Payne.
- Przykro mi , ale pani Payne nie pozwoliła spotykać się Nann z kimkolwiek. 
- Jak to?
- Tak to. Proszę już wyjść.
- Muszę się z nią zobaczyć!
- Ochrona , zabrać go stąd...




Taka już jest rzeczywistość. A teraz wczujcie się w moją rolę. Siedzicie całe dnie na krześle, tępo wpatrując się w świat za kratami. Nic nie jecie, od czasu do czasu ugryziecie owoce przyniesione przez NIEGO. Ja właśnie tak robię. Nie dlatego , aby zrobić im na złość....chociaż to też po części prawda. Nie wiem w jakim celu matka nie pozwala się mi z nikim witać. Właściwie to godzinę temu wyszła ode mnie. A weszła mówiąc: Cześć córciu jak tam u Ciebie?
Nigdy nie zrozumiem dorosłych. Są zbyt skomplikowani. Wracając do mnie... pocięłam się. Tak. Znalazłam pod łóżkiem niesprzątnięty kawałek szkła. I stało się. Nadgarstki z bliznami , anorektyczką to ja już zostałam , biała skóra. Żadnego uśmiechu na twarzy. Nawet przestałam odpowiadać tym paniusiom , które faszerują mnie leczkami mówiąc: "Pomoże Ci. Zaufaj mi."
Tak kuźwa pomaga , że nie mam ochoty żyć. Chcę do moich koni. Do Eleanor. Danielle i Perrie nie miałam jeszcze okazji poznać więc nie wiem. Ale tęsknię za El. Jest świetna. BUT I'm Fine. Nic się przecież nie dzieje.
- Mogę? - usłyszałam szept. Nawet nie raczyłam odwrócić głowy. Nie mam pojęcia kto przyszedł. Mam wyjebane. Gdy dana osoba podeszła , odwróciłam głowę.
- El? - szepnęłam ledwo słyszalnie. - Jak Cię wpuścili?
- Przyjechałam z Lou. - usiadła obok mnie. - Zajmuję się twoimi końmi.
- Czy on też wejdzie? - spuściłam głowę. - Chcę aby zobaczył co jego kolega zrobił ze swoją siostrą.
- Wyglądasz okropnie. - zapłakała. - Jesteś tak blada , że mogę wszystkie żyły policzyć. Jezu Una coś to zrobiła?!
Odkryła moje dłonie z napisem I'm Fine. Pojedyncza łza spłynęła na moje cięcia.
Wstała wychodząc z izolatki. Czego ty idiotko oczekiwałaś?! Że przyjedzie i zostanie z tobą? Pewnie idzie szukać innej przyjaciółki.
- Nann? - Tommo wszedł zaraz za Eleanor. Uf....Jednak nie.
- Cześć. - powiedziałam bez uśmiechu. Tomlinson zawsze umiał pocieszyć. Lecz nie teraz. Nie uda mu się. Za bardzo jestem w dołku.
- Boże... - odwrócił głowę.
- Jak się tu dostaliście? - zapytałam. - Nikt do mnie nie może wchodzić.
- Weszliśmy bez pozwolenia. - wzruszył ramionami. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- No tak. - przyznała brunetka. Spuściłam głowę.
- Chyba na państwa już czas. - za nami zjawił się ochroniarz z moją matką. Wtopiłam ponownie wzrok w okno. Przyjaciele wyszli zostawiając mnie z moją matulą. Dosiadła się do mnie.
- Więc...- zaczęła. - Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś?
Zwróciłam swój zabójczy wzrok na jej twarz. Pokazałam dłonie.
Zatkało ją. Spojrzałam ponownie na park za oknem.
-  To ja już może pójdę. - pospiesznie wstała ,  zatrzaskując za sobą drzwi. Pokręciłam głową z dezaprobatą. Nigdy się nie oduczy trzaskania. Czy to drzwiami czy ludzkimi uczuciami...






_______________________________________________
Dziękuję za komentowanie mojego beznadziejnego bloga :) Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Następny pojawi się w weekend lub jeżeli zdążę - wcześniej. Pozdrawiam i pobijmy ten rekord w SOML !!
RiDa




Znalezione obrazy dla zapytania niall gif

sobota, 2 listopada 2013

Stage 12 - Mama mi kazała.




Oczami Nialla



- Dlaczego?! - wrzasnąłem , uderzając Liama w twarz. - Dlaczego kurwa, dlaczego?!
Okładałem go pięściami. Harry odciągnął mnie od bruneta.
- Nie moja wina. - potarł policzek. - Mama mi kazała. Robiłem wszystko co w mojej mocy.
- Ta jasne. - prychnąłem. - Muszę się z nią zobaczyć. Gdzie ją zabrali?
- Do szpitala psychiatrycznego jakieś 30 minut od nas. - wtrącił Louis. - Jakby co stary to MY nie maczaliśmy w tym palców.
- Na pewno? - zmrużyłem oczy.
- Tak. - odpowiedział Zayn.
- Kiedy ją wypuszczą? - zapytałem , zakładając kurtkę.
- Za zgodą mamy Payne lub moją. - dodał Liam. - Ale nie tak szybko. Prawowitą "władzę" ma moja mama, więc kicha.
- Chuj mnie to obchodzi. - trzasnąłem drzwiami, wybiegając z mieszkania. Obiecuję Nancy. Pomogę Ci.





Oczami Nancy



Założyli mi kaftan bezpieczeństwa, wpychając i zamykając w izolatce. Jakbym miała lepszy humor powiedziałabym, aby zamknęli mnie raczej w pokoju o zaokrąglonych kształtach, żebym nie musiała się chować przed nimi po kątach. Jednak nie.  Nie teraz, ani nie dzisiaj. Usiadłam w kącie , wyklinając pod nosem jebany kaftan. Po co mi to do cholery?! Ach tak. No bo przecież jestem chora psychicznie. Polonista zareagowałby mówiąc : "Nie zaczynaj zdania od NO!" .  Wkurwiająco - majestatyczne...
- Pearl. - szepnęłam zamykając oczy. Nie poddawaj się Nancy. Bądź twardą suką. Nie możesz się rozryczeć. Nie teraz, kiedy najmniej tego potrzebujesz. Jednak , ludzkie uczucia są nieprzewidywalne. Za pierwszą łzą, spłynęła druga. A za drugą - trzecia.
- Kurwa. - zagryzłam wargę, wstając. Łóżko, kibelek , krzesło i okno. Bez pamiętniczka. Bez Nialla.
- Nienawidzę Cię Liam. - szepnęłam , zaciskając ręce w pięści. - NIENAWIDZĘ!
Rzuciłam krzesłem o ścianę. Upadłam na kolana, ciągnąc się za włosy. Przyłożyłam czoło do zimnych kafelek. Mam szczerą nadzieję, że nie posiedzę tu długo...


"W szpitalach psychiatrycznych jest tylko chłodna próżnia. Nie można tu zaczerpnąć świeżego powietrza , lub w moim przypadku końskiego odoru. Tutaj każdy jest samotny, jednak całkowicie nadzorowany. Obserwują mnie, faszerują lekami , lecz i tak mi to nie pomaga. Jedynie pogarsza. Człowiek samotny, odizolowany jest bardziej bezsilny niż, ten samotny pośrodku tłumu"





Następnego Dnia




- Księżniczko... - usłyszałam przy uchu. Otworzyłam oczy, rozpoznając głos.
- Niall! - wtuliłam się w blondyna. - Skąd się tutaj wziąłeś?!
- Przyjechałem. - uśmiechnął się szeroko. - Dawali Ci jakieś leki? Jadłaś?
- Nic, a nic. - pokręciłam głową. - A leków jeszcze nie dawali.
- Masz. - wyciągnął w moją stronę, mojego pluszowego konia. - Rozpruj go i chowaj do niego wszystkie pigułki. Przyniosłem także twój pamiętnik oraz kilka owoców.
- Jesteś kochany. - uśmiechnęłam się. Niespodziewanie do mojego tymczasowego "mieszkanka" weszła kobieta po 40 z tacą w ręku.
- Odwiedziny już dawno powinny się skończyć. - rzuciła srogo. - Proszę stąd wyjść.
- Spierdalaj. - pokazałam jej środkowy palec. - Przyjaciel dopiero wszedł.
Przewróciła oczami ,kładąc tacę na stolik. Jeszcze raz zerknęła na blondyna , po czym wyszła. W ekspresowym tempie , rozwaliłam podbrzusze konia, wkładając do niego lekarstwa.
- Ja tego nie zjem. - skrzywiłam się.
- Nie musisz. - poklepał mnie po plecach. Niespodziewanie zadzwonił do niego telefon.
- Una muszę wracać. - mruknął niezadowolony. Pokiwałam tylko głową. Pomachał mi wychodząc. Coż... co tam u ciebie Nancy?



____________________________________
Jeszcze raz dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Strasznie się cieszę, że było ich AŻ TYLE! Liczę na nowe i pozdrawiam <333
RiDa





piątek, 1 listopada 2013

Stage 11 - Obiecuję. Mówię prawdę.




- Una? - szepnąłem. Dziewczyna podskoczyła. Płakała. Serio Horan?! Ty idioto...
- Niall? - zaczęła się cofać. Po jej policzkach leciały łzy, wymieszane z tuszem. - J-ja nie chce. Proszę Cię. NIE CHCE!
Upadła na kolana, chowając twarz w dłoniach.
- Księżniczko nie płacz... - ukucnąłem obok niej. Wtuliła się we mnie, tak mocno, że straciłem równowagę. Leżeliśmy na poboczu, nie zważając na nic.
- Dlaczego? - zapytała po 5 minutach płaczu. - Dlaczego wszyscy mnie tak traktują?
- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. - pocałowałem ją w czubek głowy. - Wracajmy.
- Nie chcę. - zarzuciła się od szlochu. - Nie wrócę do póki moja rodzina się stamtąd nie wyniesie.
Westchnąłem. Zadzwoniłem do Liama.
L - Hej stary.
J - Siema. Słuchaj czy twoja rodzina już pojechała?
L - Nie. Nie chcą wracać bez Uny.
J - Ale,że... chcą ją zabrać do szpitala?
L - Tak.
J - Nie mogłeś ich przekonać?
L - Nie chcą mnie słuchać.
J - Znalazłem Nancy. Powiedziała , że dopóki wasza mama z siostrami nie wyjadą, nie wróci.
L - Poważnie? Och dziękuję Nialler, jak ja Ci to wynagrodzę?
J - Przekonaj matkę, aby nie zabierała twojej siostry.
Rozłączyłem się.
- Nancy? - zapytałem. Nic. Spojrzałem w dół. Zasnęła.I co ja teraz zrobię?
- Księżniczko, obudź się... - potrząsnąłem lekko ciałem dziewczyny. Zaczęła mrugać powiekami.
- Wracajmy. - uśmiechnąłem się ciepło.
- Pojechali?
- Mam być szczery? - pomogłem wsiąść jej na konia. - Nie. Chcą Ciebie zabrać.
- Nie. - zapłakała.
- Nie martw się. - wsiadłem na Pearl. - Nie pozwolę na to. Dzisiaj nocujemy w stajni.


2 godziny później - Oczami Nancy




- To co robimy? - zapytał, wieszając uzdę na stojak. Nie odpowiedziałam. Znowu zaczynam? Nie wiem. Przecież to ja.
- Nialler! - wrzasnął  męski głos. Odwróciłam głowę.
- Li? - szepnęłam , zeskakując ze stogi siana. Powoli cofałam się w wyjścia.
- Siostrzyczko , choć. - pociągnął mnie za rękę.
- Nie! - wrzasnęłam. - Nie chce!
- Spokojnie. - uśmiechnął się ciepło. - Pojechały. Chce tylko ,abyś już wróciła do mieszkania. Obiecuję. Mówię prawdę.
Westchnęłam. Ok. Niech mu będzie. Ruszyłam z własnej woli za brunetem. Niall dołączył do mnie. Po przekroczeniu progu domu , zastaliśmy ciszę. Bynajmniej tak mi się wydawało.
- Łapcie ją. - powiedziała jakaś kobieta. Co? Nie zdążyłam nawet zareagować. Jacyś mężczyźni w fartuchach złapali mnie za ręce wyprowadzając z domu. Płakałam, wyrywałam się. Liam przytrzymywał Nialla. Matka tylko stała. Nawet nie wiem co mam powiedzieć. Włożyli mnie do wozu, zakładając mi kaftan bezpieczeństwa. "Obiecuję. Mówię prawdę." Takie obiecanki to można wsadzić sobie w nos. Obiecał. I nie dotrzymał słowa...





_______________________________________________
Tajemnicze rozwinięcie akcji. Podoba się? Liczę na komentarze. :)
RiDa