- Mój były porwał moje konie. - skrzywiłam się ,a Zara wytrzeszczyła oczy. - Groził , że je zabije. Muszę tam polecieć.
- To niebezpiecznie. - zauważyła. - Chce pieniędzy?
- On chce mnie. - szepnęłam. - Co ja mam zrobić?
- Zostań moją przyjaciółką. - poprosiła. - Wiem. Głupio tak prosić. Przyjaźni nie da się kupić.
- Ale da się ją stworzyć. - złapałam ją za rękę. - Przyjaciółki?
- Przyjaciółki. - złapałyśmy się malutkimi paluszkami , przytulając.
- Pasażerowie lotu numer 359 do Michigan proszeni ustawić się przed wejściem do samolotu. Powtarzam pasażerowie lotu numer 359 proszeni ustawić się przed wejściem do samolotu. - rozbrzmiał głos w głośnikach. Zerknęłyśmy na siebie , pędząc do wejścia. Byłyśmy pierwsze.
- Proszę bilety. - powiedział mężczyzna za ladą. Podałyśmy mu nasze wejściówki. Zapieczętował je , oddając. Weszłyśmy do tunelu , zmierzając do wejścia.
- Witam. - przywitała nas Stewardessa.
- Witamy. - odpowiedziałyśmy w tym samym momencie. Zaśmiałam się.
- Jaki masz numer siedzenia? - zapytała.
- 25. - powiedziałam. - A ty?
- 26. - wypaliła. - Ale zajebiście się zgrałyśmy.
- Nom. - przytaknęłam. Usiadłyśmy na wyznaczonych miejscach.
- Jeżeli pozwolisz to się prześpię. - ogłosiła.
- Spoko. - uśmiechnęłam się niemrawo. Zara ułożyła się przymykając oczy. Wypuściłam powietrze otwierając swój zeszyt. Nie zapisywałam go ostatnio. A powinnam. Rozpoczęłam dopisywanie kolejnych przemyśleń.
"Trzeba wielu lat by znaleźć przyjaciela , wystarczy chwila by go stracić."
"Nie można być przyjacielem dla kogokolwiek , nie będąc przyjacielem dla siebie"
"Chce trochę czasu, bo czas leczy rany."
"Jedyna wolność to zwycięstwo nad samym sobą."
- Szkoda tylko , że ja nie potrafię nawet się przełamać...
Oczami Liama
- LIAM! - wydarł mi się nad uchem Harry. - Nie ma Uny!
- Co?! - podskoczyłem , wybudzając się ze snu. Pobiegłem do pokoju mojej siostry. Nie ma jej.
- Hazz? - zapytałem przyjaciela. - Chłopcy śpią?
- Są w kuchni. - odparł zdenerwowany. - Czekają na nas.
Zeszliśmy szybko po schodach. Przeszliśmy przez salon nie zatrzymując się ani na chwilę. Lecz coś zauważyłem.
- Hej! - zawołałem. - Chłopaki!
Na stole leżała kartka i czarna koperta. Podniosłem je.
- To list. - ogłosiłem. - I coś.
Zerknąłem na kartkę. Charakterystyczne pismo Nann.
- Ona.... - nie mogłem przełknąć guli formującej się w gardle. - Wyjechała.
- Co?! - wykrzyczał Niall , wyrywając mi kartkę. Poczułem coś mokrego na policzku. Otarłem łzę , wyjmując z koperty list , pendrive i zdjęcia koni.
- Słuchajcie... - zacząłem.
Cześć Ślicznotko!
Pamiętasz mnie jeszcze? A może pamiętasz las? Nancy moja kochana. Dlaczego uciekłaś? Aż tak było Ci samotnie beze mnie? Czy już nie mogłaś poczekać kilka dni? Mielibyśmy wspaniałą powtórkę z tamtej nocy. Oczywiście kumple też są zawiedzeni. Jak pewnie zauważyłaś twoi przyjaciele zniknęli. Moja sprawka? Nie. Skądże. Pomogła mi pewna osoba. I ty ją dobrze znasz. Nie rozróżniam. Nicole czy Ruth? Achhh.... Obydwie są przecudowne. Lecz tym masz to coś. A teraz prosto z mostu. Przebywam w Michigan , gdzie bardzo gorąco Ciebie zapraszam. No i Pearl również. Nie chce pieniędzy. Chce coś o wiele cenniejszego. Chce Ciebie.
- To list. - ogłosiłem. - I coś.
Zerknąłem na kartkę. Charakterystyczne pismo Nann.
- Ona.... - nie mogłem przełknąć guli formującej się w gardle. - Wyjechała.
- Co?! - wykrzyczał Niall , wyrywając mi kartkę. Poczułem coś mokrego na policzku. Otarłem łzę , wyjmując z koperty list , pendrive i zdjęcia koni.
- Słuchajcie... - zacząłem.
Cześć Ślicznotko!
Pamiętasz mnie jeszcze? A może pamiętasz las? Nancy moja kochana. Dlaczego uciekłaś? Aż tak było Ci samotnie beze mnie? Czy już nie mogłaś poczekać kilka dni? Mielibyśmy wspaniałą powtórkę z tamtej nocy. Oczywiście kumple też są zawiedzeni. Jak pewnie zauważyłaś twoi przyjaciele zniknęli. Moja sprawka? Nie. Skądże. Pomogła mi pewna osoba. I ty ją dobrze znasz. Nie rozróżniam. Nicole czy Ruth? Achhh.... Obydwie są przecudowne. Lecz tym masz to coś. A teraz prosto z mostu. Przebywam w Michigan , gdzie bardzo gorąco Ciebie zapraszam. No i Pearl również. Nie chce pieniędzy. Chce coś o wiele cenniejszego. Chce Ciebie.
Nate xxxx
- Czyli po to chciała wyjechać. - powiedział Zayn. - Chce odzyskać konie.
- Obiecała , że wróci. - zwrócił uwagę Harry.
- I ty w to wierzysz? - rzekł bezlitośnie Niall. - On ją zgwałci , zabije i zakopie.
- Wypluj to!! - wrzasnął Louis. Tak. Louis. Nie zareagowałem. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Nann miała taką przeszłość i mi nic nie powiedziała? Wiem , że się powtarzam. I jeszcze Ruth i Nicole. Dlaczego własne siostry?
- Dał jakieś namiary? - wtrącił Hazz. Pokręciłem przecząco głową.
- Co robimy? - zapytał po chwili ciszy Mulat.
- Lecimy do Michigan.
Oczami Nancy
- Una. - poczułam szturchanie. - Nancy. Lądujemy.
- Co? - otworzyłam zmęczone powieki. Przed twarzą ukazała mi się uśmiechnięta Zara.
- Lądujemy. - powtórzyła , śmiejąc się. - Budź się.
- Ah spoko. - zapięłam pasy. Zauważyłam , że mój stolik jest posprzątany. - Schowałaś mój notatnik?
- Tak. - pokiwała głową. - Fajnie piszesz. Przepraszam , że czytałam , ale był otwarty.
- Nic się nie stało. - pokręciłam głową. - Wiesz to takie moje złote myśli.
- Ja też taki pisałam. - oświadczyła brunetka. - Ale postanowiłam to zostawić.
- Dlaczego? - spytałam. Właśnie pilot , wylądował na pasie startowym.
- Stwierdziłam , że to bez sensu. - wzruszyła ramionami. - I tak nie znajdę przyjaciółki i tak. Ale już znalazłam.
- Więc co mi proponujesz? - zapytałam po chwili ciszy. Właśnie , mogłyśmy wstać z miejsc i wysiąść z samolotu.
- Rób co uważasz. - podkreśliła, podając mi rękę i pomagając wyjść z tłumu. - Masz mnie i brata. No i Sheeri.
- Właśnie tak ogólnie to ona też była w samolocie?
- Tak. - pokiwała głową. - Nie chcieli mi pozwolić ją zabrań na pokład, więc targała się z bagażami.
- Ojć. - skrzywiłam się. -Jaka to rasa?
- Akbash. - zachichotała , a ja spojrzałam na nią. - Wiedziałam. Nie znasz.
- Dziwna nazwa. - wzruszyłam ramionami. - Chodź. Idziemy po walizki.
- I po Sheeri. - wspomniała. Stanęłyśmy przy taśmie , czekając aż nasze zguby się pojawią.
- To moja! - zawołałam , łapiąc torbę w ręce. Niedługo później Zara miała przy sobie małą walizkę.
- Gdzie psiak? - spytałam.
- Panno Thomas. - usłyszałyśmy za plecami. Za nami stał pracownik z psem na smyczy. Suczka była średniego rozmiaru. Miała białą , nie zbyt krótką sierść. I piękne niebieskie oczy.
- Jaka śliczna. - zachwycona dotknęłam pyska zwierzęcia. Długi , różowy język wysunął się aby oblizać moją rękę. Zachichotałam.
Zgodnie wyszłyśmy z lotniska. Pytanie nasunęło mi się niczym lecąca strzała. Co teraz?
- Więc..... - zaczęłam. - Tutaj się pożegnamy.
Brunetka złapała mnie za mały paluszek.
- Pamiętasz co sobie obiecałyśmy? - przypomniała. - Przyjaciółki. A przyjaciele trzymają się razem.
- Muszę go znaleźć. - wyszeptałam zdruzgotana.
- A ja Ci w tym pomogę...
- Więc co mi proponujesz? - zapytałam po chwili ciszy. Właśnie , mogłyśmy wstać z miejsc i wysiąść z samolotu.
- Rób co uważasz. - podkreśliła, podając mi rękę i pomagając wyjść z tłumu. - Masz mnie i brata. No i Sheeri.
- Właśnie tak ogólnie to ona też była w samolocie?
- Tak. - pokiwała głową. - Nie chcieli mi pozwolić ją zabrań na pokład, więc targała się z bagażami.
- Ojć. - skrzywiłam się. -Jaka to rasa?
- Akbash. - zachichotała , a ja spojrzałam na nią. - Wiedziałam. Nie znasz.
- Dziwna nazwa. - wzruszyłam ramionami. - Chodź. Idziemy po walizki.
- I po Sheeri. - wspomniała. Stanęłyśmy przy taśmie , czekając aż nasze zguby się pojawią.
- To moja! - zawołałam , łapiąc torbę w ręce. Niedługo później Zara miała przy sobie małą walizkę.
- Gdzie psiak? - spytałam.
- Panno Thomas. - usłyszałyśmy za plecami. Za nami stał pracownik z psem na smyczy. Suczka była średniego rozmiaru. Miała białą , nie zbyt krótką sierść. I piękne niebieskie oczy.
- Jaka śliczna. - zachwycona dotknęłam pyska zwierzęcia. Długi , różowy język wysunął się aby oblizać moją rękę. Zachichotałam.
Zgodnie wyszłyśmy z lotniska. Pytanie nasunęło mi się niczym lecąca strzała. Co teraz?
- Więc..... - zaczęłam. - Tutaj się pożegnamy.
Brunetka złapała mnie za mały paluszek.
- Pamiętasz co sobie obiecałyśmy? - przypomniała. - Przyjaciółki. A przyjaciele trzymają się razem.
- Muszę go znaleźć. - wyszeptałam zdruzgotana.
- A ja Ci w tym pomogę...
_________________________________________________________
Więc tak. Liczyłam na więcej komentarzy niż 5 , ale nie wybrzydzam ;P
Nowy pojawi się trochę później , bo muszę nadgonić inne blogi i
wprawić się z powrotem w stan taki , że będę się ze wszystkim
wyrabiała. Cóż tu dużo mówić. Pozdrawiam i liczę na komentarze! :D
PS: Dzięki za pytania na asku! Prosiłabym też o lajki xd
Sheeri <33 (Rida)